„Afera alkoholowa" w zakopiańskiej skarbówce. Od pięciu miesięcy ani Urząd Skarbowy w Zakopanem, ani Izba Skarbowa w Krakowie nie zdołały wyjaśnić, po co na uroczystość dla pracowników skarbowych wieziono nielegalny alkohol ani kto jest winny tego skandalu. Ministerstwo Finansów o aferze dowiedziało się po wielu tygodniach z anonimu. Śledztwo prowadzi krakowska prokuratura.
27 września w miejscowości Stara Wieś koło Krakowa patrol drogówki zatrzymał do rutynowej kontroli samochód, w którym podróżowały urzędniczki zakopiańskiej skarbówki. Jechały do Krakowa na obchody 30-lecia reaktywowania izb i urzędów skarbowych. W bagażniku policja znalazła kilka kartonów alkoholu niewiadomego pochodzenia, bez znaków skarbowych akcyzy – w sumie 50 półlitrowych butelek. Autem podróżowały: naczelniczka urzędu z zastępczynią, główna księgowa, kierowniczka działu obsługi bezpośredniej oraz starszy kontroler rozliczeń. Samochód należał do męża jednej z urzędniczek.
Do posiadania alkoholu przyznała się kierowniczka Zofia S.
Śledztwo prowadzone jest w sprawie przechowywania, przyjęcia i przewożenia alkoholu bez akcyzy, a więc to przestępstwo karnoskarbowe. Grozi za to grzywna i kara do trzech lat więzienia.
Sprawa jednak się ślimaczy. Z dokumentów, jakie posiada „Rz", wynika, że kiedy po miesiącu od zdarzenia rzecznik dyscyplinarny zakopiańskiej skarbówki zdecydował się wszcząć postępowanie, Zofia S. poszła na zwolnienie lekarskie – jest na nim do dziś. Postępowanie więc zawieszono.