Dwa lata temu – jak informuje Krzysztof Kopania rzecznik łódzkiej prokuratury – do jednego ze szpitali położniczych w tym mieście trafiła kobieta w 29. tygodniu ciąży. Skarżyła się ona na dolegliwości bólowe brzucha.
Lekarka, która ją badała stwierdziła, że to objawy są wynikiem „błędu dietetycznego".
Następnego dnia rano bóle u kobiety jeszcze bardziej się nasiliły. Pogotowie przewiozło ją do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polski. Tam przeprowadzono sesarskie cięcie. Chłopiec, który przyszedł na świat był w skrajnie ciężkim stanie. Kilka godzin później zmarł.
Ojciec dziecka o sprawie powiadomił prokuraturę. Miał zastrzeżenia do jakości działań diagnostycznych podjętych przez lekarkę po przyjeździe ciężarnej do szpitala.
W czasię śledztwa prokuratura zgromadziła obszerny materiał dowodowy. Znalazły się w nim opinie Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. To także dzięki nim łódzcy prokuratorzy uznali, że lekarka dopuściła się