Piskorski na antenie TOK FM komentował dziś polityczne reakcje na swoje rewelacje o "niemieckiej pożyczce" dla byłej partii Donalda Tuska. Jego zdaniem premier, który wczoraj po raz pierwszy odniósł się do sprawy mówiąc że nie brał żadnej pożyczki od CDU, uniknął w zasadzie odpowiedzi na zarzut.
- Donald Tusk na konferencji odniósł się do zarzutu, który nigdy nie padł. Wyjaśnijmy fakty. W mojej książce są dwa malutkie akapity na ten temat. Jeden to odpowiedź na pytanie dziennikarza, który ma niezależną wiedzę na temat pomocy CDU dla liberałów. Potwierdzam, była taka pomoc, nie muszę od Jana Krzysztofa Bieleckiego tego wiedzieć. A drugie pytanie jest takie, żebym to rozwinął. Przyjąłem zasadę, że albo mówię prawdę, albo odmawiam odpowiedzi, więc odmówiłem odpowiedzi - wyjaśnił Piskorski.
Jego zdaniem byli politycy partii nie powinni obrażać się na "prawdę historyczną", tylko "raczej powinni potwierdzić, powiedzieć "to były inne czasy".
- Rzeczywiście początek lat 90. to były zupełnie inne czasy i w polskim biznesie, który był dziki, niecywilizowany, i w polityce. Pieniądze trafiały z biznesu do polityki w sposób absolutnie nieformalny - mówił Piskorski - To nie był czas aniołów. Porozumienie Centrum tworzyło Telegraf, przejmowało "Ekspress Wieczorny" i tworzyło spółkę Srebrna. To był czas moskiewskiej pożyczki dla PZPR. To był czas, kiedy liberałowie przyjmowali pieniądze od biznesmenów mających problemy z prawem. Ale czy oznacza to, że mamy o tym nie mówić? - pytał polityk, dodając że dzisiejsi politycy, z których większość działa od 25 lat, nie powinni "kłamać, że kiedy kładliśmy się spać, myśleliśmy o Polsce, jak wstawaliśmy i myliśmy zęby, też myśleliśmy o Polsce".
Zdaniem byłego polityka KLD i PO, jego byli koledzy reagują nerwowo, bo nie chcą pamiętać jak działali w tamtych czasach.