Wczoraj w Mińsku spotkali się przywódcy Ukrainy, Rosji, UE, Białorusi i Kazachstanu. Jednak choć podczas szczytu doszło do pierwszej dwustronnej rozmowy Putin-Poroszenko, spotkanie nie przyniosło konkretnych efektów, poza deklaracją prezydenta Ukrainy o podjęciu starań by doprowadzić do zakończenia walk. Zdaniem Krzysztofa Szczerskiego z PiS szczyt w Mińsku miał jednak jeden konkretny efekt: dał Ukraińcom do zrozumienia, że nie mogą liczyć na wsparcie Zachodu.
- Ukraina dowiedziała się, że nie może liczyć na Zachód w obronie swojej suwerenności. Że Zachód rozmawia z Putinem na temat przyszłości Ukrainy ponad jej głową, żeby nie szkodzić relacjom z Rosją - mówił Szczerski dziś rano w radiowej Trójce.
Jak dodał, kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała to "w zasadzie wprost" podczas ostatniej wizyty w Kijowie.
- Powiedziała to w dwóch zdaniach: po pierwsze, że widzi Ukrainę jako federację, a po drugie, że jest w stanie poświęcić bezpieczeństwo Polski w zamian za lepsze stosunki z Rosją - oznajmił Szczerski. Wyjaśnił, że tak właśnie należy rozumieć jej sprzeciw wobec rozbudowy infrastruktury NATO w naszym kraju. Dowodzi to jego zdaniem temu, że Niemcy traktują tak Ukrainę jak i Polskę jako "karty przetargowe" w rozmowach z Rosją, by ułożyć sobie w ten sposób nowy powojenny porządek międzynarodowy.
Szczerski podkreślił, że Polska w tej sytuacji nie może pozostać bezczynna, nawet jeśli jest nieobecna podczas rozmów takich jak w Mińsku.