Jeżeli coś łączy większość najbardziej kontrowersyjnych kandydatów w wyborach samorządowych, to najczęściej jest to seks.
Gros ich przeszłych kontrowersyjnych dokonań kręci się bowiem wokół gwałtów, romansów, konkubin, relacji damsko-męskich oraz męsko-męskich. Dla tych, którzy w ostatnich latach znaleźli się z powyższych powodów pod pręgierzem krytyki i zostali usunięci z polityki, wybory samorządowe są wymarzoną okazją, by wrócić do gry. Kandydatów i komitetów jest bowiem tyle, że w takim tłumie łatwiej się schować i prześliznąć przez wyborcze sito.
Kariera cenzora
Poczet wyborczych skandalistów jest długi. Ale nie ma wątpliwości, że na jego czele stoi były prezydent Olsztyna Czesław Małkowski. Już sześć lat minęło, odkąd „Rz" ujawniła jego orgie seksualne w olsztyńskim ratuszu. W efekcie prokuratura wszczęła śledztwo i zarzuciła Małkowskiemu, że zgwałcił jedną z podwładnych, a inne molestował. Choć na pół roku trafił do aresztu, to nie chciał oddać prezydenckiego fotela. Dopiero w listopadzie 2008 r. Małkowski został odwołany w referendum. Czy dziś ma szansę na zwycięstwo, mimo toczącego się procesu o przestępstwa seksualne? Sam Małkowski, dawny działacz PZPR i cenzor, wierzy, że tak. I powtarza: – Gdyby były jakiekolwiek dowody przeciw mnie, to sprawa już dawno zakończyłaby się epilogiem sądowym.
Jeśli rzeczywiście zostałby skazany za gwałt lub molestowanie, to nie mógłby startować w wyborach. Jako podejrzany takie prawo ma.
Pensja partnerki
W Warszawie jak gdyby nigdy nic powraca największy samorządowy skandalista tej kadencji, związany przez lata z PO były wiceprezydent stolicy Jarosław Dąbrowski. Jeszcze jako burmistrz stołecznej dzielnicy Bemowo zasłynął stworzeniem swoistego perpetuum mobile nepotyzmu.
Burmistrza wsypał jego dawny współpracownik Paweł Bujski. Ogłosił m.in., że partnerka Dąbrowskiego Barbara L. zatrudniona w dzielnicowym Centrum Promocji Zdrowia i Edukacji Ekologicznej nie stawia się do pracy i podpisuje jedynie listę obecności, inkasując przy tym 5 tys. zł netto. Z kolei jej matka poza kolejnością miała dostać na Bemowie mieszkanie komunalne. Burmistrzem był wówczas Dąbrowski. Grube tysiące złotych z kasy dzielnicowych instytucji wędrowały do znajomych Dąbrowskiego i jego najbliższych współpracowników – w tym ojca jego kierowcy, który dostał 12 tysięcy za „transport materiałów promocyjnych" gminnego internetowego Radia Bemowo FM. Były burmistrz broni się w standardowym stylu: ?– Żadnej „afery bemowskiej" nie było. To intryga przygotowana przez moich politycznych rywali – twierdzi.