Ewa Kopacz jest szefem Rady Ministrów od drugiej połowy września, a mimo to wciąż mieszka w Domu Poselskim. Przed miesiącem media podały, że na razie nie zamierza się z niego wyprowadzać. – Rzeczywiście, mówiła, że zostaje w hotelu. Na dzisiaj taką decyzję podjęła – potwierdziła rzeczniczka rządu Iwona Sulik.
Współpracownicy Ewy Kopacz nieoficjalnie mówią jednak „Rzeczpospolitej", że zmieni się to jeszcze w listopadzie. Premier przeprowadzi się do rządowej willi, której wcześniejszymi lokatorami byli niemal wszyscy premierzy począwszy od Hanny Suchockiej. Jako ostatni mieszkali w niej Kazimierz Marcinkiewicz, Jarosław Kaczyński i Donald Tusk.
Willa mieści się przy ul. Parkowej w okolicach Łazienek i ma 480 mkw. Państwowi dygnitarze mieszkali w niej już w PRL, a jednym z lokatorów był Edward Gierek. Na parterze ma m.in. hol, salon, jadalnię i kuchnię, a na piętrze gabinet, pokój dzienny, dwie sypialnie i garderobę. Na poddaszu znajdują się pomieszczenia rekreacyjne, a w piwnicy urządzono nawet schron ze stanowiskiem dowodzenia na wypadek wojny.
W porównaniu z rządową willą, obecne miejsce zamieszkania pani premier prezentuje się skromnie. Kopacz od lat zajmuje niewielki pokój w hotelu sejmowym. Odkąd została marszałkiem, zaczęła też jej przysługiwać tzw. suita marszałkowska złożona z łazienki, dwóch sypialni i gabinetu. Jednak w praktyce Kopacz nigdy się do niej nie wprowadziła.
Jej współpracownicy mówią „Rzeczpospolitej", że po nominacji na premiera wolała pozostać w hotelu, bo willa wydała jej się zbyt duża. W dodatku tę decyzję media przedstawiały jako dowód na skromność nowej szefowej rządu. Kluczowa dla przeprowadzki okazała się jednak opinia BOR. – Jesteśmy zobowiązani do tego, by zapewnić ochronę pani premier w każdym miejscu – mówi rzecznik BOR mjr Dariusz Aleksandrowicz. – Jednak oczywiście dużo łatwiej będzie nam wykonywać zadania w willi przy ul. Parkowej – przyznaje.