Ryszard Kalisz na pytanie Konrada Piaseckiego o taktyczny sojusz jego organizacji Dom Wszystkich Polska z PiS-em przyznał, że nie chce być łączony z tym, "co w ostatnich dniach robił Leszek Miller". - Prawdą jest, że mieliśmy i mamy do jeszcze przyszłej niedzieli koalicję samorządową. Pewna część naszych kandydatów startowała z list Lewica Razem. Ale to nie znaczy o jakimkolwiek związku organizacyjnym, mentalnym, czy politycznym z SLD - powiedział Kalisz.
Polityk pytany o pomysł powtórzenia wyborów samorządowych, jaki próbowało forsować SLD w zeszłym tygodniu przyznał:
"Istota demokratycznego państwa prawnego, polega na tym, że mamy tam pięć władz. Trzy konstytucyjne, władzę opinii publicznej i piątą organizacji pozarządowych. Te wszystkie trzy władze, one się powstrzymują. Jak np. prezydent ogłasza termin wyborów parlamentarnych, tak marszałek wybory prezydenckie. I tu od uznania ważności wyborów, od przeprowadzenia wyborów, od uznania ważności jest władza sądownicza, od przeprowadzenia wyborów są sędziowie".
Ryszard Kalisz powiedział, że moment, w którym władza polityczna miałaby uznawać termin wyborów, albo skracać kadencję, byłby "końcem demokracji". Polityk dodał, że różnica polega na tym, że"politycy kierują się kryterium interesu politycznego. A sędziowie kierują się kryterium prawa". Kalisz dodał również, że "niemożliwe jest unieważnienie wyborów samorządowych w całości - sądy okręgowe, w dwuinstancyjnym, mogą później unieważnić w swoich okręgach".
Pytany o wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o tym, że wybory samorządowe są "nieprawdziwe, nierzetelne, żeby nie użyć słowa sfałszowane" Ryszard Kalisz stwierdził, że nie czuje fałszerstwa w powietrzu, tylko co innego. Jego zdaniem, po 25 latach mamy kryzys funkcjonowania instytucji państwowych.