Kandydat PSL na prezydenta bardzo chłodno wypowiadał się na temat pomocy dla Ukrainy. – Wielokrotnie zabieraliśmy głos w sprawie sytuacji w polityce zagranicznej i różniliśmy się zdaniem od naszego koalicjanta. My nie pielgrzymowaliśmy na Majdan, bo mieliśmy wyobraźnie, co się może wkrótce zadziać – mówił Jarubas.
Dodał, że „polska gospodarka i polskie rolnictwo odczuwa skutki rosyjskiego embarga". Ocenił, że polityka Polski wobec Rosji w sprawie Ukrainy jest przyczyną strajków górników i rolników.
- Czyli gdyby Polaków nie było na Majdanie, to nie byłoby embarga? Za mocno się zaangażowaliśmy w Ukrainę? – pytała Monika Olejnik. Jarubas unikał odpowiedzi na to pytanie. Mówił, że „Polska jest za słaba, żeby być równorzędnym partnerem dla Rosji i Ukraina zdaje sobie z tego sprawę", że „Polska powinna się angażować przez struktury europejskie, a nie realizować własne scenariusze" oraz, że „powinniśmy budować jedność struktur NATO i UE wobec imperialnych zakusów Putina".
Cameronowi i Obamie łatwo mówić. My jesteśmy na granicy
Jarubas nie pochwalił brytyjskiego premiera, który zapowiedział wysłanie na Ukrainę wojskowych. - Sytuacja Polski jest inna. Łatwo dzisiaj Cameronowi i prezydentowi Obamie mówić o mocnych scenariuszach militarnych w tej części Europy. My jesteśmy na granicy i nie powinniśmy wchodzić w rolę strony konfliktu, ale jego rozjemcy – mówił polityk PSL.
Niemcy i Francja w Mińsku pilnowały własnych interesów
Skrytykował polski rząd – w którym jego partia jest koalicjantem – za to, że Polska nie uczestniczyła w mińskich negocjacjach pokojowych. – Widać, że Ukraina nie do końca zabiegała o uczestnictwo Polski, widać rozbicie Trójkąta Weimarskiego – mówił.