Okazało się, że nie jest on ojcem żadnego dziecka. – To bezdzietny kawaler, który w ten sposób chciał zarobić pieniądze – mówi „Rzeczpospolitej" Małgorzata Klaus, rzecznik wrocławskiej prokuratury.
Mężczyzna był w przeszłości karany m.in. za oszustwa. Zdarzało mu się oferować też rzeczy do sprzedaży, których nie miał. Tak handlował m.in. psami.
Teraz wpadł na pomysł, by sprzedać dziecko. Korzystając z komputera w jednej z wrocławskich bibliotek na dwóch głogowskich portalach zamieścił ogłoszenie o dziecku do adopcji.
Szukał rodziny, która zdecyduje się na wychowanie czteromiesięcznej Malwinki. – Z powodu bardzo złej sytuacji finansowej w naszym związku i rozwodu z żoną, nie jesteśmy w stanie wychować naszego drugiego dziecka – można było przeczytać w ogłoszeniu.
Cena za dziecko jaka w nim widniała to 5 tys. zł oraz adres mailowy do kontaktu. W ogłoszeniu zamieszczono też zdjęcie niemowlaka.