Siedem tysięcy uchodźców z Syrii i Erytrei, którzy w ciągu dwóch lat trafią do Polski, po okresie wstępnej adaptacji w rządowych ośrodkach dla azylantów ma być rozesłanych po kraju. Trafią do gmin i parafii zainteresowanych ich przyjęciem. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej już prosi samorządy o deklaracje, czy przyjmą uchodźców.
Miejsc do zamieszkania – ale także pracy, nauki języka, wyżywienia – poszukuje też Urząd ds. Cudzoziemców. Urzędy wojewódzkie rozsyłają pisma z resortu do wszystkich samorządów w Polsce. – Pismo nie zawiera żadnych wskazań ani sugestii co do liczby i pochodzenia potencjalnych uchodźców – przyznaje Jan Brodowski, rzecznik małopolskiego wojewody.
Polski rząd ma otrzymać z UE po 10 tys. euro na każdego uchodźcę przyjętego z Bliskiego Wschodu i 6 tys. euro na uchodźcę przebywającego już w obozach na terenie UE – w Grecji i na terenie Włoch. Okazuje się, że nie pójdą one za uchodźcą do samorządów, które zdecydują się ich przyjąć.
– Unijne środki otrzymuje polski rząd na procedury przyjęcia, wyselekcjonowania tych osób oraz transport i koszty utrzymania w czasie oczekiwania na decyzję o statusie uchodźcy – tłumaczy Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW.
Uchodźcy będą przyjeżdżać do Polski stopniowo w małych grupach, liczących 150 osób co cztery miesiące. Procedura o nadaniu lub odmowie statusu może trwać do pół roku. Co dalej?