W bloku przy ul. Kraljevskiej w Zielonej Górze mundurowi znaleźli wieczorem 3 października ciała 31-letniej kobiety oraz dwóch ich córek w wieku 9 i 13 lat. Policję zaalarmowali bliscy zamordowanej, którzy nie mogli skontaktować się z kobietą. Drzwi do mieszkania były zamknięte. Policjanci poprosili o pomoc straż pożarną.
Ratownicy wyważyli drzwi do mieszkania, gdzie odnaleziono zwłoki trzech osób: kobiety oraz dwóch jej córek. Prokuratura od razu przyjęła, że doszło do zabójstwa. Wiadomo już, że wszystkie ofiary zostały uduszone.
Wszystkie tropy od początku prowadziły do męża kobiety oraz ojca jej córek. W małżeństwie w przeszłości dochodziło do przemocy domowej. Rodzina miała założoną tzw. niebieską kartę, ale mąż kobiety nie był dotąd karany. Sąsiedzi przyznają, że z powodu przemocy, kobieta chciała odejść od męża i wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania. Zamieszkała w pobliżu.
Sąsiedzi wspominają, że mąż kobiety był sadystyczny i często znęcał się nad rodziną, zwłaszcza nad żoną. – Katował ją. Znęcał się nad dziećmi. Więc chciała się od niego uwolnić. Złożyła pozew rozwodowy – mówi jedna z sąsiadek. Kobieta przypuszcza, że to mogło sprowokować mężczyznę do zbrodni. Wczoraj przed południem miał on odwiedzić żonę i córki. To wtedy prawdopodobnie doszło do zabójstwa.
Przez całą noc w mieszkaniu gdzie doszło do zbrodni pracowała policja i prokurator szukając i zabezpieczając ślady. Inna grupa policjantów szukała 33-letniego mężczyzny – męża i ojca ofiar. Z ustaleń policji wynikało, że mógł on pojechać na imprezę do jednego z ośrodków wypoczynkowych we Wschowie. I tam znaleziono jego ciało. Mężczyzna powiesił się. Policja już potwierdziła jego tożsamość.