- Dostaliśmy informację, że ten pojazd może być przepełniony. Ktoś skontaktował się z krakowską policją, a ta przekazała ten sygnał nam. Musieliśmy zareagować. To normalne procedury – tłumaczy „Rzeczpospolitej" jeden z oficerów stołecznej komendy.
Policjanci podjechali pod autobus kandydatki PiS. W środku był tylko kierowca. – Ten zapewnił nas, że wszystko jest w porządku, że nie ma żadnego przepełnienia – dodaje policjant. Podkreśla, że drogówka, nie miała żadnych zastrzeżeń również do samego pojazdu.
O nocnej kontroli pojazdu już wczoraj wieczorem na Twitterze pisał Krzysztof Łapiński, ze sztabu PiS. "Szydłobus sprawdza policja. Kontrolują czy nie jest przeładowany. Taki dostali donos. I kto tu nie umie przegrywać?" - pytał.
Joachim Brudziński z PiS w TVN24 powiedział, że „była to prewencyjna pokazówka". - To co się wydarzyło, jest najlepszym dowodem na to, jakie standardy obowiązują w PO - przekonywał. - Czy można sobie wyobrazić sytuację, że w demokratycznym państwie po debacie policja zatrzymuje autobus głównej konkurentki urzędującej pani premier i kontroluje pod pretekstem jakiegoś zagrożenia czy niebezpieczeństwa? - pytał.
Policja zapewnia, że w żaden sposób nie są zaangażowana w kampanię wyborczą. – To było rutynowe sprawdzenie po sygnale od obywatela. Zawsze reagujemy w ten sposób – podkreśla jeden z funkcjonariuszy.