Rp.pl, polityka.pl, niezalezna.pl, wyborcza.pl, se.pl, wpolityce.pl, wprost.pl i ceneo.pl – m.in. te witryny polskich mediów zaatakowali w czwartek hakerzy. Niektóre portale informowały o chwilowych trudnościach z dostępem, innym, jak rp.pl, udało się zapewnić ciągłość działania.
Były to ataki typu DDoS, polegające na paraliżu serwerów. Czy stoi za nimi Rosja? – Takimi informacjami dysponujemy, do tej pory się one potwierdzały – powiedział minister cyfryzacji Janusz Cieszyński. Dodał, że polskie służby wiedziały z wyprzedzeniem o atakach, dzięki czemu udało się zaalarmować redakcje. To jednak tylko jeden z wielu przykładów, ilustrujących, jak bardzo od rozpoczęcia wojny w Ukrainie Polska stała się narażona na incydenty w cyberprzestrzeni.
Rekordowe statystyki
Taki właśnie wniosek płynie z najnowszego „Krajobrazu bezpieczeństwa polskiego internetu”, czyli raportu za 2022 rok autorstwa CERT Polska, najstarszego zespołu reagowania na cyberincydenty. Wynika z niego, że w 2022 roku zespół CERT zaobserwował wzrost o 34 proc. zarejestrowanych incydentów w porównaniu z rokiem poprzednim, i było ich łącznie 39 tys. Liczba wszystkich zgłoszeń wzrosła o 178 proc. Jak pisze CERT, jednym z powodów jest właśnie agresja za wschodnią granicą. „Po raz pierwszy możemy obserwować, jak tradycyjne działania wojenne wspierane są przez aktywności w cyberświecie” – pisze CERT Polska, który wojnie poświęcił w raporcie cały rozdział.
Czytaj więcej
NIK opublikował raport z kontroli krajowego systemu cyberbezpieczeństwa – i jego wyniki są miażdżące. Wykazał on, że lawinowo rośnie liczba e-przestępstw, których ofiarami stają się zwykli obywatele. A tych rząd pozostawił samym sobie.
Wynika z niego, że skutki wojny odczuliśmy już w pierwszym jej dniu, 24 lutego 2022 roku, gdy rosyjski atak zakłócił działanie sieci Viasat, oferującej usługi łączności satelitarnej. Zdaniem CERT Polska, nasz kraj był też częstym obiektem ataków typu DDoS, czyli takiego, jak w czwartek na witryny polskich mediów.