1. Do Londynu delegacja poleciała dwoma samolotami. Premier i towarzyszący jej ministrowie czarterowanym od LOT embraerem, dziennikarze wojskową CASĄ. Przed powrotem do Polski okazało się, że CASA wyleci sześć godzin później niż embraer. Wedle relacji Michała Karnowskiego z portalu polityce.pl, który był w korpusie prasowym „wskutek splotu okoliczności technicznych i prawnych załoga wojskowej CASY (…) musiała odpoczywać aż do godziny 3 w nocy”.
2. Ponieważ w samolocie rządowym były wolne miejsca ktoś zdecydował o tym, by dziennikarze lecieli razem z panią premier. Okazało się jednak, że samolot jest źle wyważony i część osób musi wysiąść, by poczekać na CASĘ. Nikomu nic się nie stało, choć pakowanie kilku ministrów do jednego samolotu z panią premier wydaje się nierozsądne. Opozycja grzmi, że złamano zasady bezpieczeństwa. Rząd odpiera zarzuty, a Antoni Macierewicz mówi o dezinformacji. Tylko środowisko dziennikarskie nie wiadomo dlaczego zamilkło.