To nie było paserstwo, ale kradzież – twierdzi prokuratura i chce, żeby za takie właśnie przestępstwo odpowiedział Jarosław G., wieloletni kelner z Kancelarii Prezydenta. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", akt oskarżenia przeciwko niemu trafił do sądu.
– Oskarżyliśmy G. o kradzież „Gęsiarki", a ponieważ obraz miał szczególne znaczenie dla kultury, grozi mu za to do dziesięciu lat pozbawienia wolności – mówi Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
„Gęsiarkę" namalował w 1881 r. Roman Kochanowski. To, że obraz zniknął z siedziby głowy państwa, odkryto w drugim półroczu 2015 r., gdy po przejęciu urzędu przez prezydenta Andrzeja Dudę w kancelarii przeprowadzono audyt. Zawiadomiono prokuraturę, ruszyło śledztwo.
Obraz nieoczekiwanie odnalazł się w jednym z domów aukcyjnych, gdzie w połowie 2015 r. został wystawiony na sprzedaż. Prokuratorzy ustalili, w jaki sposób trafił na aukcję, odkryli też, że osobą, która pierwsza wprowadziła „Gęsiarkę" do obrotu, był Jarosław G.
Mężczyzna przekonywał prokuratorów, że pod koniec 2014 r. kupił obraz za 100 zł na znanym warszawskim targowisku przed Halą Mirowską i tego samego dnia wstawił go do lombardu. Dostał za niego 1800 zł. Wkrótce potem obraz sprzedano. Kupił go za ok. 3 tys. zł rzeczoznawca ze Śląska, który wcześniej wyceniał „Gęsiarkę" na zlecenie lombardu. To on następnie wstawił dzieło do domu aukcyjnego.