Śledczy: kelner ukradł „Gęsiarkę”

Były pracownik Kancelarii Prezydenta oskarżony o kradzież obrazu. Prokuratorzy nie uwierzyli, że kupił go na targu.

Aktualizacja: 02.01.2017 22:00 Publikacja: 02.01.2017 17:41

Śledczy: kelner ukradł „Gęsiarkę”

Foto: Rempex

To nie było paserstwo, ale kradzież – twierdzi prokuratura i chce, żeby za takie właśnie przestępstwo odpowiedział Jarosław G., wieloletni kelner z Kancelarii Prezydenta. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", akt oskarżenia przeciwko niemu trafił do sądu.

– Oskarżyliśmy G. o kradzież „Gęsiarki", a ponieważ obraz miał szczególne znaczenie dla kultury, grozi mu za to do dziesięciu lat pozbawienia wolności – mówi Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

„Gęsiarkę" namalował w 1881 r. Roman Kochanowski. To, że obraz zniknął z siedziby głowy państwa, odkryto w drugim półroczu 2015 r., gdy po przejęciu urzędu przez prezydenta Andrzeja Dudę w kancelarii przeprowadzono audyt. Zawiadomiono prokuraturę, ruszyło śledztwo.

Obraz nieoczekiwanie odnalazł się w jednym z domów aukcyjnych, gdzie w połowie 2015 r. został wystawiony na sprzedaż. Prokuratorzy ustalili, w jaki sposób trafił na aukcję, odkryli też, że osobą, która pierwsza wprowadziła „Gęsiarkę" do obrotu, był Jarosław G.

Mężczyzna przekonywał prokuratorów, że pod koniec 2014 r. kupił obraz za 100 zł na znanym warszawskim targowisku przed Halą Mirowską i tego samego dnia wstawił go do lombardu. Dostał za niego 1800 zł. Wkrótce potem obraz sprzedano. Kupił go za ok. 3 tys. zł rzeczoznawca ze Śląska, który wcześniej wyceniał „Gęsiarkę" na zlecenie lombardu. To on następnie wstawił dzieło do domu aukcyjnego.

Kelner początkowo usłyszał zarzut paserstwa. Jednak prokuratorzy dalej badali sprawę i w końcu uznali, że powinien odpowiedzieć za kradzież. – Wersję G. oceniamy jako niewiarygodną, sprzeczną z innymi ustaleniami – mówi prok. Dziekański.

Chociaż kelnera nikt nie złapał za rękę i nie ma bezpośrednich obciążających go dowodów, to na niego wskazują poszlaki – uważa prokuratura. Jakie? Przed Halą Mirowską odbywa się handel starociami, ale nie dziełami sztuki. Śledczy ustalili też, że pracując jako kelner, G. miał dostęp do pomieszczeń, w których znajdowała się „Gęsiarka" (choć temu zaprzeczał). Z kolei za sprzeczne z zasadami logiki i doświadczenia życiowego uznali to, że ktoś kupuje obraz po to, by go mieć (tak mówił G.), ale wstawia go natychmiast po zakupie do lombardu.

Jarosław G. pracował w Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta od 1998 r., przyjęto go do pracy za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Odszedł za porozumieniem stron w czerwcu 2015 r., na dwa miesiące przed rozpoczęciem audytu.

Kiedy dokładnie skradziono „Gęsiarkę", śledczy nie ustalili. Przyjęli, że wydarzyło się to w czasie od lutego do grudnia 2014 r. Prokuratorzy nie mają za to wątpliwości, że obraz miał „szczególne znaczenie dla kultury" – stwierdził to biegły, szacując jego wartość na 18–20 tys. zł.

Obraz wrócił już do Pałacu Prezydenckiego. Pozostałych dzieł, których zaginięcie odkryto po odejściu z urzędu prezydenta Bronisława Komorowskiego, w tym obrazu „Bydło na pastwisku" i rzeźby „Rycerz", dotąd nie odnaleziono.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: g.zawadka@rp.pl

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA