Reklama

Pokusa utopiła wiceministra rządu PO-PSL

Nagrane przez ABW rozmowy byłego wiceszefa skarbu w rządzie PO–PSL to główny dowód. Teraz został oskarżony.

Aktualizacja: 05.04.2017 22:22 Publikacja: 04.04.2017 20:14

Śledczy ustalili, że wiceminister zaangażował się w pomoc biznesmenowi, który chciał kupić Przemysło

Śledczy ustalili, że wiceminister zaangażował się w pomoc biznesmenowi, który chciał kupić Przemysłowy Instytut Maszyn Budowlanych.

Foto: Ministerstwo Skarbu Państwa

Nieformalne zabiegi Tomasza L. – byłego wiceministra skarbu z rządu PO–PSL – podejmowane w związku z prywatyzacją państwowego instytutu nosiły znamiona przestępstw, ale i naruszały etykę wysokiego urzędnika – oceniła Prokuratura Regionalna w Warszawie. „Rzeczpospolita" poznała główne tezy aktu oskarżenia przeciwko Tomaszowi L.

Początkowo śledczy uznali, że przed sądem postawią tylko przyjaciela wiceministra ze studiów – zarzuty wobec L. umorzyli. Po opisaniu sprawy przez „Rzeczpospolitą" i zainteresowaniu się nią przez Prokuraturę Krajową śledczy ocenili, że zachowanie byłego wiceministra jednak naruszało prawo.

Co przesądziło o tym, że Tomasz L. został oskarżony?

– Ponowna analiza całości materiałów, w tym uzyskanych w wyniku czynności operacyjnych, czyli podsłuchów z rozmów telefonicznych, a także uzupełniające przesłuchania świadków i wyjaśnienia samego podejrzanego – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Przemysław Baranowski, który oskarżył wiceministra.

Tomasz L. w 2012 r. odpowiadał za nadzór nad prywatyzacją Przemysłowego Instytutu Maszyn Budowlanych w Kobyłce pod Warszawą. Sama placówka, choć w słabej kondycji, była łakomym kąskiem, m.in. z uwagi na posiadane grunty.

Reklama
Reklama

Instytut chciał kupić biznesmen Marek S., w czym pomoc zaoferował mu Bartłomiej B. – pośrednik z „dojściem" do wiceministra (obaj znali się ze studiów na AWF).

Działania podejmowane przez wiceministra zaniepokoiły ABW, która 2012 r. zaczęła go podsłuchiwać. Operacji nadano wymowny kryptonim: „Pokusa" (jej kulisy opisała w sierpniu 2016 r. „Rzeczpospolita").

ABW – służba będąca wtedy pod kontrolą PO – podsłuchiwała rozmowy telefoniczne, sprawdzała esemesy i e-maile wiceministra, jego znajomego i biznesmena przez pół roku. Tak zebrane dowody okazały się w sprawie kluczowe.

Wynika z nich, że Tomasz L. mocno zaangażował się w pomoc dla przyjaciela ze studiów. Zdaniem śledczych wiceminister zdecydował o ponownym sprywatyzowaniu Instytutu, który chciał kupić biznesmen. Miał też pomagać mu w zdobyciu poręczenia Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), które biznesmenowi było potrzebne, żeby dostać kredyt (Marek S. chciał też kupić upadłą hutę w Sosnowcu).

Z akt śledztwa wynika, że w ciągu tygodnia wiceminister wysłał aż osiem esemesów do ministra Rafała Baniaka, który wtedy nadzorował Agencję.

Podsłuchy, które zostały odtajnione, pokazują, jaka zażyłość łączyła wiceministra z przyjacielem ze studiów. „Błagam cię o to PKO, jakbyś mógł tam, bo ten mnie k... (...) po prostu umiera" – mówił do wiceministra Bartłomiej B. Ten odpowiadał, że sprawa nie jest prosta – „ty nie chcesz... faceta z budki, tylko prezesa" i dodawał: „Postaram się, zrobię wszystko". Język rozmów – jak pisaliśmy – był podobny do znanego z nagrań z restauracji Sowa & Przyjaciele.

Reklama
Reklama

Bartłomiej B. miał stałą kartę VIP i do resortu wchodził w nieskrępowany sposób. Korzystał też ze służbowego mieszkania wiceministra.

Początkowo cała trójka dostała zarzuty, ale latem 2016 r. aktem oskarżenia objęto tylko biznesmena oraz znajomego wiceministra – zarzuty wobec Tomasza L. umorzono.

Po artykule „Rzeczpospolitej" śledczy poddali ją ponownej analizie i teraz oskarżyli też wiceministra – o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (dla siebie i innej osoby), a także o płatną protekcję.

Pierwszy zarzut dotyczy zachowania L. w sprawie prywatyzacji Instytutu, drugi – m.in. pośrednictwa w załatwieniu szybszego procedowania wniosku biznesmena o gwarancje kredytowe z ARP.

– Obietnica korzyści majątkowej dla Tomasza L. miała polegać na pomocy przy nabyciu mieszkania w Sopocie poniżej cen rynkowych oraz w przyszłości na zatrudnieniu jego osoby w określonych podmiotach gospodarczych – mówi prok. Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Chodziło o posady w spółkach, które kontrolował biznesmen.

Reklama
Reklama

– W ocenie prokuratury oskarżony przekroczył standardy obowiązujące urzędników państwowych, zwłaszcza na tak eksponowanych stanowiskach. Przekroczenie to było na tyle istotne, że skutkuje odpowiedzialnością karną – dodaje prok. Baranowski.

Z załatwiania nic nie wyszło – prywatyzacja Instytutu nie doszła do skutku, a ARP odmówiła poręczenia dla biznesmena. W 2013 r., gdy dowody z ABW trafiły do prokuratury, L. podał się do dymisji.

Tomasz L. nie przyznał się do zarzutów, podtrzymał wcześniejsze wyjaśnienia i odmówił dalszych.

Akt oskarżenia przeciwko Bartłomiejowi B. i biznesmenowi Markowi S. trafił do sądu w 2016 r. Czy sprawa wiceministra będzie rozpoznana w tym samym procesie – o tym zdecyduje sąd.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Materiał Płatny
OGŁOSZENIE
Kraj
Olejomaty opanowują Mazowsze, ale omijają Warszawę. Stolica czeka na innowacyjny recykling
Kraj
Polska bez kompleksów. Młodsi uważają, że to Zachód jest zacofany
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Kraj
Pociągiem z Warszawy do Lublina w półtorej godziny. Umowa na cztery tory linii otwockiej podpisana
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama