Podczas szczytu na granicy między Koreami, w Panmundżomie, Kim Dzong Un wyraził gotowość do dyskusji na temat denuklearyzacji Półwyspu, podjęto też szereg symbolicznych decyzji poprawiających relacje między Koreami - m.in. zdemontowano głośniki nadające propagandę po obu stronach granicy, a Korea Północna wycofała się z funkcjonowania w ramach własnej strefy czasowej i wróciła do czasu używanego przez Koreę Południową (oznaczało to przesunięcie zegarków o 30 minut do przodu).
Trump i przedstawiciele USA sugerowali kilkukrotnie, że zmiana sytuacji na Półwyspie Koreańskim jest efektem twardej polityki Waszyngtonu wobec Korei Północnej, a także presji ze strony głównego partnera handlowego Pjongjangu, Chin.
W odpowiedzi na takie głosy północnokoreańska agencja informacyjna KCNA opublikowała oświadczenie rzecznika MSZ, który stwierdził, że "USA celową prowokują Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną w czasie, gdy sytuacja na Półwyspie Koreańskim zmierza w kierunku pokoju i pojednania".
Rzecznik MSZ ostrzegł USA, by nie traktowały okazywanej przez Pjongjang woli do podjęcia rozmów jako "symbolu słabości". Skrytykował też Waszyngton za ciągłą "presję i groźby militarne" i stanowisko, że taka presja będzie trwała dopóki Korea Północna nie wyrzeknie się całkowicie broni atomowej.
Kim Dzong Un ma spotkać się z Donaldem Trumpem pod koniec maja lub na początku czerwca.