Dr G. jednak winny

Znany kardiochirurg przyjmował łapówki, ale nie znęcał się nad podwładnymi – uznał warszawski sąd

Publikacja: 04.01.2013 17:51

Obrońcy dr. Mirosława G. przekonywali, że nie brał łapówek, a sprawa jest polityczna

Obrońcy dr. Mirosława G. przekonywali, że nie brał łapówek, a sprawa jest polityczna

Foto: PAP, Rafał Guz Rafał Guz

Po czterech latach procesu zapadł wyrok w jednej z najgłośniejszych spraw korupcyjnych ostatnich lat. Znany lekarz dr Mirosław G., były ordynator kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie, liczący się w medycznym świecie, został skazany za przyjmowanie korzyści majątkowych.

Choć polskie prawo nie zna pojęcia precedensu, wyrok jest ważny. Ustala granicę między korupcją a powszechnym w polskich szpitalach „okazywaniem wdzięczności” lekarzom przez pacjentów po operacjach.

Jednak korupcja

Mimo zapewnień dr. G. oraz obrony wielu środowisk sąd uznał, że przyjął od pacjentów łącznie ponad 17 690 zł łapówek. I skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, oraz 72 tys. zł grzywny i zwrot łapówek przyjętych od pacjentów.

– Dr Mirosław G. nie miał prawa przyjmować korzyści majątkowej, a jej przyjęcie należy uznać jako nienależne i niegodziwe – stwierdził sędzia Igor Tuleya z Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów.

Jednak z połowy – bo 23 spośród 42 zarzutów, w tym mobbingu i molestowania seksualnego – kardiochirurg został uniewinniony.

– Zakaz palenia na oddziale, usunięcie telewizora z dyżurki lekarzy, przestrzeganie higieny, znajomość procedur medycznych, posiadanie na wyrywki aktualnych informacji na temat stanu zdrowia leczonych pacjentów – trudno to wszystko zakwalifikować jako znęcanie się nad pracownikami – stwierdził sąd.

– Wymiar sprawiedliwości i prokuratura zachowały się jak trzeba. Przestała to być sprawa polityczna – ocenia wyrok Adam Sandauer, szef Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere.

– Ten wyrok jest uzasadniony. Nie wiem, czy odstraszy lekarzy od przyjmowania łapówek, a pacjentów od ich dawania, ale to będzie sygnał, że trzeba zachować najwyższą ostrożność – mówi „Rz” prof. Antoni Kamiński z PAN, były prezes polskiego oddziału Transparency International.

– Rok więzienia w zawieszeniu to kara dla zwykłego człowieka niska, ale sam fakt skazania dr. G., człowieka na tym poziomie, jest dla niego dotkliwy – dodaje.

To dopiero początek?

Tym bardziej że to jeszcze nie koniec kłopotów Mirosława G. Czeka go jeszcze proces o „błąd w sztuce”, o który oskarżyła go dwa lata temu warszawska prokuratura. W 2005 r. lekarz miał narazić pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia, co polegało na tym, że miał podjąć leczenie zachowawcze pacjenta, a według śledczych powinien go zakwalifikować do operacji wymiany zastawki aortalnej. Dr. G. grozi za to do pięciu lat więzienia, do zarzutu się nie przyznaje.

W innej ze spraw, badanej w osobnym postępowaniu, w 2011 r. prokuratura oskarżyła Mirosława G. o nieumyślne narażenie pacjenta Floriana M. na utratę życia i nieumyślne spowodowanie jego śmierci – chodziło o zostawienie gazy w sercu. Pozostawienie gazika G. uznał za błąd w sztuce.

Sąd nad CBA

Proces dr. G. to jedna z najgłośniejszych spraw prowadzonych przez CBA. Na metodach, jakie ta służba stosowała wobec kardiochirurga, sąd nie zostawił jednak suchej nitki.

Zatrzymanie kardiochirurga w lutym 2007 r. odbyło się w świetle kamer i w sposób niespotykany.

Agenci CBA zakuli lekarza w kajdanki i na oczach pacjentów wyprowadzili ze szpitala. Zaraz potem wszystko pokazano w telewizji. Na nagraniu było widać drogie zegarki, markowe pióra i koniaki, jakie dawali dr. G. pacjenci. Jednak później CBA, tym razem po cichu, wszystko to zwracała G.

Jednemu z wątków sprawy dotyczącej G. CBA nadało kryptonim „Mengele”. Jak ujawnił sąd, w operacji wobec dr. G. brał udział agent pod przykryciem. – Można go określić jako „dużego agenta Tomka”. Uwiódł on jedną z pielęgniarek tylko po to, żeby ta wynosiła z oddziału, na którym ordynatorem był oskarżony, dokumentację pacjentów – mówił sędzia Tuleya, który uznał taki sposób postępowania za naganny.

Kardiochirurg na trzy miesiące trafił do aresztu. Zarzuty, jakie początkowo mu postawiono, były wielkiego kalibru: oprócz korupcji i mobbingu niespotykany dotąd w przypadku lekarzy zarzut zabójstwa pacjenta (chodziło o zostawienie gazy w sercu po operacji, co doprowadziło do śmierci chorego). Ten zarzut wywołał największe kontrowersje.

W wąskim kręgu polskich transplantologów prokuratura nie była w stanie znaleźć biegłego, który nie byłby w jakiś sposób powiązany zawodowo lub towarzysko z dr. G., więc o opinię o jego działalności zwróciła się do prof. Rolanda Hetzera z Niemiec. Po blisko dwóch latach prokurator z oskarżenia G. o zabójstwo się wycofał.

Wyrok polityczny

Sprawa dr. G. ma również znaczenie polityczne. Zwłaszcza dla byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry (Solidarna Polska) oraz byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego (PiS). Obaj nie przebierali w słowach w tej sprawie.
Już w dniu zatrzymania Mirosława G. na specjalnej konferencji prasowej Ziobro wypowiedział słynne zdanie „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”.

A ówczesny szef CBA podkreślał: okazało się, że pan doktor Mirosław G. jest bezwzględnym, cynicznym łapówkarzem. Zebrane w tej sprawie dowody mogą też świadczyć o tym, że mogło dojść do zabójstwa.

Dr. G. natychmiast w obronę wzięły zaś środowiska i media niechętne rządowi PiS. Ukazało się wiele artykułów, w których kardiochirurga przedstawiano jako ofiarę politycznych prześladowań IV RP.

Dziś Ziobro i Kamiński częściowo triumfują. – Wielu sądziło, że doktor Mirosław G. zostanie uniewinniony. Jednak sąd potwierdził, że przyjmował on łapówki od pacjentów nie raz, nie dwa, ale wielokrotnie – mówił w piątek Ziobro. – To zła wiadomość dla tych wszystkich, którzy mówią, że korupcja to żaden problem, to rzecz normalna, dobra sprawa dla funkcjonowania polskiego państwa, w tym służby zdrowia – dodał.

– Jedyny, jakiego się spodziewałem – komentował wyrok Mariusz Kamiński.

Jednak niektórzy eksperci zwracają uwagę, że krytyczne uwagi sądu pod adresem działań CBA częściowo niweczą sukces tych polityków.

– Ten wyrok dla Ziobry czy Kamińskiego jest średni – ocenia dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Kolejny raz potwierdziło się, że zarzuty korupcyjne stawiane wówczas przez CBA i prokuraturę wytrzymują konfrontację w sądzie. To niewątpliwie ich sukces i będą mogli wykorzystywać ten argument w przyszłości. Jednak w mediach równie dużo mówi się o uwodzeniu przez agentów CBA pielęgniarki – dodaje.

Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej