Wildstein opublikował list otwarty do publicysty nowo powstającego tygodnika Pawła Lisickiego po tym, jak w internecie obejrzał wykład Ziemkiewicza. List można przeczytać na stronie Forum Żydów Polskich.
W wykładzie wygłoszonym w Szczecinie na początku grudnia ub.r. opowiadał o tym, jak mniejszość żydowską traktowała przedwojenna skrajna prawica.
"Cóż, wielu rzeczy się z Twojego wykładu dowiedziałem. Nie tylko o historii Polski, ale co gorsza, o części swojej krwi. Dowiedziałem się, że międzywojenni Żydzi, w tym moi przodkowie na wyższych uczelniach, to była skorumpowana sitwa zdegenerowanych karierowiczów. Dowiedziałem się, że cudowna endecja była wolna od wszelkiego zła, a jak już robiła coś źle, to z przymusu społecznego. Dowiedziałem się, że źródłowe teksty skrajnych endeków, które sam czytałem, i które operowały wobec Żydów rasistowskimi kategoriami, to wymysły salonu. Ogólnie, Rafale, kiepsko się poczułem. Nie dość, że żaden ze mnie bogobojny katolik, nie dość, że, jak rozumiem, moi przodkowie byli sitwą przeszkadzającą prawdziwym Polakom się rozwijać, to jeszcze dodatkowo zacząłem wątpić w swoje własne zmysły, które kazały mi stać się członkiem salonu" - pisze Wildstein, dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie" i prywatnie syn Bronisława Wildsteina, kolegi Ziemkiewicza z redakcji Lisickiego.