Aresztowany pod koniec grudnia Henryk Stokłosa czeka na proces w areszcie. Żona nie widziała się z nim od tamtej pory. Nawet w święta. – Z tym są problemy – mówi Anna Stokłosa.
– Mąż uważa, że jeśli mamy się widzieć 15 minut przez plastikową szybę, to lepiej o to nie prosić.
Zamiast tego żona byłego senatora śle pisma do decydentów i apeluje o powołanie komisji śledczej, która zajęłaby się sprawą jej męża. Nie wyklucza też, że o biznesmena wkrótce upomną się jego pracownicy. W jaki sposób? Szczegółów zdradzić nie chce.
"Są ludzie, którzy zaczynali wtedy, gdy zaczynał mój mąż. Ale nic nie zdziałali. Teraz się mszczą" Anna Stokłosa
A firmy Stokłosy przeszły metamorfozę. Przedsiębiorstwa zostały pogrupowane w dwie spółki – produkcyjną i rolniczą. Kilka miesięcy temu były senator pozbył się znacznej części udziałów w Zakładach Drobiarskich Koziegłowy. Przeszły one na jego synów. Udziały w Farmutilu przeszły na żonę. Czy to ruch, który ma na celu ukrycie przed wymiarem sprawiedliwości senatorskiego majątku? – To bzdura – mówi Anna Stokłosa. – W naszych przedsiębiorstwach przeprowadzana jest zwyczajna restrukturyzacja. Proces rozpoczął się kilka lat temu i nie ma nic wspólnego z obecną sytuacją. Tak zresztą dzieje się w wielu firmach. Poza tym wszystko dzieje się w obrębie rodziny, a roszczenia Skarbu Państwa nie są w żaden sposób zagrożone.