To nic nowego, a nawet rzekłbym, że to w pewnym sensie normalne, choć nie nazwałbym tego wojną. Wszędzie na świecie mamy do czynienia z rywalizacją służb. Dlatego tak istotna była funkcja ministra koordynatora.
Może to mnożenie bytów ponad potrzeby? W obecnym rządzie funkcję koordynatora pełni chyba Grzegorz Schetyna, szef MSWiA.
Mieliśmy już takich superministrów, by przypomnieć tylko Kiszczaka, Tomaszewskiego czy Millera, którzy stali na czele MSW połączonego ze służbami specjalnymi. To nie jest dobry model. W 1996 roku uznano, że model takiego superministerstwa jest niebezpieczny, bo skupia tak potężne uprawnienia i władzę, że czyni go niekontrolowanym. Dziś słyszymy o potrzebie powrotu do tego starego modelu, o tym, że do MSWiA mają wrócić ABW i inne służby. Ja zaś twierdzę, że inaczej łapie się złodzieja, a inaczej szpiega, że są to dwa różne światy. Dziś grozi nam, że w takim superministerstwie będzie superszef służb, na którego wyrasta Krzysztof Bondaryk. ABW jest nie tylko najliczniejszą ze służb, ale i najsilniejszą. Ma bowiem uprawnienia, które pozwalają jej wpływać na pracę innych służb. Widać to było przy okazji doraźnej kontroli przeprowadzonej w CBA. Pod pozorem sprawdzania obiegu informacji niejawnych Agencja mogła zażądać każdego papierka. Do tego nie trzeba zapominać, że ABW wydaje tzw. certyfikaty bezpieczeństwa, przez co może wpływać na politykę personalną w innych służbach. Wystarczy bowiem, że komuś odmówi certyfikatu, i kandydatura upada. Bondaryk już, mówiąc językiem wojskowych, uchwycił przyczółek i szybko opanowuje terytorium służb specjalnych.
Owszem. Doskonale było to widać, kiedy z pominięciem opinii kolegium służb specjalnych Krzysztof Bondaryk zdołał w Senacie wywalczyć odebranie pieniędzy CBA i Agencji Wywiadu oraz przeznaczenie aż 17 milionów na płace funkcjonariuszy ABW. Kiedy się okazało, że nie ma podstaw, by odwołać Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA, po prostu bardzo ograniczono możliwości działania tej służby, odbierając jej pieniądze na wynagrodzenia dla funkcjonariuszy, którzy mają być zatrudnieni w Biurze.
Gdyby PiS się nie upierał przy kandydaturze Macierewicza do komisji ds. specsłużb, mogliście zachować przynajmniej funkcję kontrolną.