Poczta Powstańcza, czyli historia na sprzedaż

Zakupiona na aukcji kolekcja powstańczej poczty mogła być wywieziona z Polski nielegalnie – uważa Kamil Zeidler, doktor prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego

Aktualizacja: 12.02.2008 07:35 Publikacja: 12.02.2008 00:09

Poczta Powstańcza, czyli historia na sprzedaż

Foto: Rzeczpospolita

Red

Zakup około 120 obiektów pochodzących z Poczty Powstańczej na aukcji w Niemczech przedstawia się jako wielki sukces polskiej dyplomacji kulturalnej. Nie ma chyba żadnych wątpliwości co do wartości historycznej tych przedmiotów i miejsca, gdzie powinny się znaleźć, czyli Muzeum Powstania Warszawskiego. To, czyli cel, nie podlega dyskusji. Istotne wątpliwości budzi natomiast metoda, czyli jak do tego celu doprowadzono. I są to wątpliwości nie tylko prawne.

Przede wszystkim jest niemożliwe, by poszczególne obiekty składające się na zakupioną w Niemczech kolekcję zostały z terytorium Polski wywiezione legalnie. Niezależnie od chwili, w której wywóz nastąpił. Jeśli bowiem zostały przejęte przez okupanta i on dokonał ich wywozu, to podlegają restytucji na takiej zasadzie jak inne archiwalia po drugiej wojnie światowej, zwłaszcza że wówczas sporne mogło być uznanie tych dokumentów za zabytki. Jeśli natomiast wywóz nastąpił po zakończeniu wojny, to musiał zostać dokonany z naruszeniem obowiązującego prawa: zarówno regulacji przedwojennych (właściwych przepisów dekretu Rady Regencyjnej z 31 października 1918 r. o opiece nad zabytkami przeszłości, rozporządzenia prezydenta Rzeczypospolitej z 6 marca 1928 r. o opiece nad zabytkami), jak i przede wszystkim obowiązujących kolejno restrykcji wywozowych z dekretu z 1 marca 1946 r. o rejestracji i zakazie wywozu dzieł sztuki plastycznej oraz przedmiotów o wartości artystycznej, historycznej lub kulturalnej, ustawy z 15 lutego 1962 r. o ochronie zabytków i o muzeach, oraz ustawy z 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Nie dokonując szczegółowej analizy wskazanych aktów, jedno należy podkreślić: nie można było bez uzyskania stosownej zgody właściwego organu legalnie wywieźć tych obiektów z Polski.

Co więc w sytuacji, gdy wywiezione zostały bezprawnie? Należałoby podjąć działania na płaszczyźnie karnoprawnej i za pośrednictwem niemieckiej policji i prokuratury doprowadzić do zablokowania sprzedaży przez zabezpieczenie tych przedmiotów. I nawet jeśli na tej drodze nie udałoby się odzyskać całej kolekcji, to powyższe działania byłyby niewątpliwie argumentem w negocjacjach w sprawie jej ceny.

Oczywiście przy takim obrocie sprawy sytuacja prawna i faktyczna osoby oferującej obiekty do sprzedaży znacznie się komplikuje, a tym samym jej pozycja negocjacyjna się osłabia. Jeśli chodzi o dom aukcyjny, to traci jedynie prowizję ze sprzedaży, natomiast odpowiedzialności nie ponosi praktycznie żadnej. Kolekcjoner zaś, który wystawił przedmioty na sprzedaż, musi się liczyć z tym, że taka kolekcja będzie rodzić kontrowersje. Każdy, kto decyduje się na tworzenie kolekcji dzieł sztuki lub zabytków danego rodzaju, musi z właściwą powagą podchodzić do zbieranych przez siebie przedmiotów. Zwłaszcza gdy stanowią ważną pamiątkę dla jakiegoś narodu. Jeśli chodzi o tego typu zbiory muzealne, to sprawa jest uregulowana w kodeksie etyki muzealnej ICOM. Brak jednak spisanych norm etycznych adresowanych do kolekcjonerów prywatnych.

Cóż więc powinien zrobić kolekcjoner zachowujący szacunek dla wartości, które przedmioty z jego kolekcji uosabiają, gdy postanowi ją sprzedać? A przecież to mu wolno. W pierwszej kolejności powinien złożyć ofertę podmiotom, które – jak można sądzić – będą zainteresowane jej zakupem. Dotyczy to zapewne zarówno władz niemieckich, które może byłyby zainteresowane jej odkupieniem w celu przekazania Polsce, władz polskich, które z pewnością byłyby zainteresowane jej nabyciem, jak i bezpośrednio samych muzeów. Takie działanie powinno poprzedzić wystawienie tego typu przedmiotów na wolnym rynku sztuki.

Kolekcjoner X z Polski zbierał pamiątki historyczne. Znużony i niedoceniany, postanowił część swej kolekcji spieniężyć. W tej sprawie skontaktował się ze znajomym kolekcjonerem Y z Niemiec, który miał podobne zbiory i z którym wcześniej wymieniał poszczególne obiekty. Oczywiście obaj mieli świadomość, kto będzie najbardziej zainteresowany zakupem pamiątek z powstania. Trzeba było jednak zrobić tak, by maksymalnie na transakcji skorzystać. Postanowili, że kolekcjoner Y wystawi część przedmiotów ze swej kolekcji wzbogaconych o przedmioty z kolekcji X na aukcji w Niemczech. Wybrali przeszło 100 obiektów zarówno najwyższej klasy, jak i takich, które rodzą wątpliwości co do oryginalności, ale w kontekście całości nie będą raziły. Kolejnym etapem było przedstawienie oferty sprzedaży jednemu z domów aukcyjnych, ale nie najlepszemu, takiemu jak Sotheby’s czy Christie’s, gdyż te mają zbyt szczegółowe procedury badania proweniencji wystawianych na sprzedaż prac. Cena została ustalona tak, żeby w razie konieczności sprzedaży po cenie wywoławczej kolekcjonerzy byli usatysfakcjonowani. Prowizję domu aukcyjnego tak czy inaczej gwarantowała umowa o sprzedaż aukcyjną oraz regulamin aukcji. On sam zaś zyskał dodatkowo świetny i bardzo szeroki przekaz marketingowy. Dalej historię znamy, a kończy się ona tak, że wszyscy są zadowoleni. Czy może być lepiej?

Za kolekcję zapłacono 190 tys. euro, czyli znacznie powyżej 700 tys. zł. Była to cena wywoławcza, czyli nie zostało dokonane żadne przebicie. Nie chodzi tu o to, by kogokolwiek obrazić. Bo może być i tak, że kolekcjoner wystawiający obiekty na sprzedaż sam zapłacił za każdy z nich po ok. 1500 euro i sprzedawał je po cenie zakupu podwyższonej jedynie o nieznaczne koszty manipulacyjne wynikające z faktu, że przez lata kolekcję gromadził i przechowywał.

Ile na rynku sztuki wart jest dany obiekt? Tyle, ile nabywca będzie chciał za niego zapłacić. Jednak jest wielu specjalistów, którzy dbają, by ów nabywca dał za obiekt jak najwięcej. Zwłaszcza gdy ma on walor unikatowości i przez to nie sposób porównać wcześniejszych cen sprzedaży tego typu przedmiotów. O ile ceny kształtują notowania z wcześniejszych sprzedaży porównywalnych dzieł sztuki i zabytków, o tyle – jeżeli obiekt jest jedyny w swoim rodzaju, – nie sposób obiektywnie ustalić jego ceny. I wtedy w pełni znajduje zastosowanie zarówno sformułowanie „bezcenne dzieło sztuki”, jak i to, że warte jest tyle, ile ktoś za nie zapłaci.

Jakże nieprofesjonalne są komentarze, że Polska była gotowa zapłacić za kolekcję dużo więcej. Nie myśli ten, kto się do tego przyznaje, gdyż jeśli znów na międzynarodowym rynku sztuki trzeba będzie walczyć o ważne dla nas pamiątki historii, to sprzedawca już będzie wiedział, że może cenę windować, bo jest ktoś, kto da dużo więcej. Zachowanie takie nie jest kształtowaniem polityki odzyskiwania pamiątek narodowych.

Międzynarodowy rynek sztuki rządzi się swymi prawami. Zazwyczaj wiele lat potrzeba, aby poznać jego mechanizmy i specyfikę. I tu objawił się chyba brak jego znajomości. To po pierwsze. Po drugie zaś, gdy się na czymś nie znamy, to korzystajmy z pomocy ekspertów. A w kraju są osoby, które międzynarodowy rynek sztuki doskonale znają i świetnie czują. Tymczasem dotarły do mnie opinie profesjonalistów, że zakup obiektów z Poczty Powstańczej jest popisem niekompetencji funkcjonowania na międzynarodowym rynku antykwarycznym. Nie jest miło słuchać takich komentarzy. W takich sprawach trzeba korzystać z wiedzy ekspertów, zwłaszcza że podejmuje się ważne decyzje zarówno co do pamiątek naszej historii, jak i środków publicznych. Miejmy przy tym nadzieję, że kolekcja została wcześniej zbadana co najmniej w takim stopniu, by stwierdzić jej autentyczność. A jak wiemy, na to również zbyt dużo czasu nie było.

W całej tej historii cieszy znamienny fakt, że kolekcja została zakupiona ze środków, które wyasygnowali sponsorzy. Nie tylko ze względu na odciążenie chronicznie niskiego budżetu na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego. Przede wszystkim jest to kolejny dowód na to, że coraz częściej przedsiębiorcy i osoby prywatne zaczynają się poczuwać do odpowiedzialności za nasze wspólne dziedzictwo.

Docenić trzeba fakt, iż obiekty wrócą do Polski. Od ich eksponowania ważniejsze jest ich naukowe zbadanie i opracowanie, jak też wykluczenie z kolekcji ewentualnych falsyfikatów, by nie przekłamywały historii. I oczywiście w takim zakresie, w jakim poszczególne obiekty będą sfałszowane, należy wszcząć procedury reklamacyjne.

Pewne rzeczy są bezcenne. Nie wypada nimi handlować. Stanowią ważny składnik historii narodu i tym samym jego dziedzictwa. Dlatego w niektórych sytuacjach powinny uzyskać status res extra commercium.

Należy docenić gest niemieckich władz, które wsparły działania w celu odzyskania kolekcji, a nawet zdeklarowały pomoc finansową. Jednak na obowiązującej w prawie międzynarodowym zasadzie wzajemności proponuję wystawić na aukcję Bibliotekę Pruską. Wcześniej, mimo wiary w koncepcję restytucji zastępczych, uważałem, że należy ją zwrócić, dzisiaj zmieniam zdanie. Bo cóż z tego, że to ważny fragment dziedzictwa niemieckiego? Trzeba wspierać wolny rynek sztuki. I kiedy po kawałku będziemy sprzedawać zabytki Berlinki, jednocześnie na poziomie rządowym będziemy deklarować wsparcie dla władz niemieckich w ich staraniach o zakup. Skoro nie można inaczej, to niech rynek zadecyduje, gdzie poszczególne składniki dziedzictwa narodów się znajdą.

Zakup około 120 obiektów pochodzących z Poczty Powstańczej na aukcji w Niemczech przedstawia się jako wielki sukces polskiej dyplomacji kulturalnej. Nie ma chyba żadnych wątpliwości co do wartości historycznej tych przedmiotów i miejsca, gdzie powinny się znaleźć, czyli Muzeum Powstania Warszawskiego. To, czyli cel, nie podlega dyskusji. Istotne wątpliwości budzi natomiast metoda, czyli jak do tego celu doprowadzono. I są to wątpliwości nie tylko prawne.

Pozostało 95% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej