To wynik bestialskiego, wyrafinowanego i długotrwałego maltretowania – tak lekarze ocenili obrażenia na ciele dziecka. Chłopiec miał ślady po duszeniu, biciu kablem, obrażenia wewnętrzne jamy brzusznej i krwiak mózgu.
Lekarze próbowali uratować 3,5-latka, którego matka przyniosła w niedzielny ranek do szpitala w Kamiennej Górze. Mimo akcji ratunkowej Bartek zmarł.
Matka 36-letnia Iwona K., i jej 29-letni konkubent Mariusz V. twierdzili najpierw, że dziecko spadło z roweru. Dziś już zrzucali winę na siebie. Oboje usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem oraz nieudzielenia pomocy. V. postawiono dodatkowo zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do 12 lat więzienia. – Jednym dowodów winy Mariusza V. jest zeznanie sąsiadów, którym mały Bartek skarżył się, że "wujek go bije". Ale zeznania matki Iwony K. wskazują, że i ona biła dziecko – mówi Tadeusz Gąsior, szef kamiennogórskiej Prokuratury Rejonowej. – Nie wykluczamy zmiany kwalifikacji czynu, ale na razie nie ma dowodów, że chciano zabić chłopca.
Mariusz V. wyszedł 9 maja ze szpitala psychiatrycznego po 10-dniowym pobycie. Jego matka uważa, że jest chory. Ale nie broni syna. Przyznaje, że sama się go bała. – Zaburzenia osobowości, adaptacyjne, bezsenność, drażliwość. Z karty informacyjnej nie wynika, by mógł mieć zniesioną poczytalność – twierdzi prokurator Gąsior.
Choć Kamienna Góra jest wstrząśnięta, to doprowadzenia opiekunów do prokuratury przebiegły bez ekscesów. Kilkanaście osób obrzuciło Iwonę K. wyzwiskami. Policja obawiała się, że może dojść do wydarzeń, jakie miały miejsce na początku ubiegłego roku w Wałbrzychu. Tam tłum chciał zlinczować zabójcę 7-letniej Grażynki. Rok wcześniej mieszkańcy Boguszowa-Gorców sami chcieli wymierzyć sprawiedliwość trenerowi walk wschodnich, który bestialsko zamordował 10-letniego Sebastiana.