O powołaniu fundacji zadecydowali w 2005 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski i kanclerz Gerhard Schröder. Wymiany naukowców i wspólne projekty badawcze mają budować porozumienie między Polską a Niemcami.
Umowa między ministerstwami nauki ma być podpisana już w przyszłym tygodniu. Na uroczystości ma się pojawić Gesine Schwan, rektor Europejskiego Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Rita Süssmuth, przewodnicząca zarządu fundacji, nie kryje, że to tej placówce przypadnie realizacja większości projektów, we współpracy z Collegium Polonicum w Słubicach i filią Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
Problem w tym, że nie wiadomo, na jakie projekty pójdą te pieniądze. Wiadomo natomiast, że będziemy mieli niewiele do powiedzenia przy określaniu kierunków badań.
„Rz” dotarła do notatki MSZ z lipca 2007 r. Sporządził ją dla minister Anny Fotygi jej przedstawiciel ds. współpracy polsko-niemieckiej prof. Mariusz Muszyński. Notatka doprowadziła do wstrzymania prac nad umową. Prof. Muszyński zwraca uwagę, że Niemcy, zamiast wspólnie wypracowywać kształt fundacji, powołali ją sami i sami napisali statut. Po jego analizie Muszyński alarmował, że nie ma sensu wydawać 5 mln euro.
Od lipca 2007 r. niewiele się zmieniło. Na tydzień przed podpisaniem umowy polskie Ministerstwo Nauki twierdzi, że strona niemiecka pracuje nad zmianą statutu. Chodzi o zwiększenie do dwóch liczby Polaków w siedmioosobowym kuratorium fundacji (na razie jest w nim tylko prof. Władysław Bartoszewski) oraz zapis nakładający obowiązek uzgadniania z nami zasad dotyczących przyznawania środków na projekty badawcze.– Naszym przedstawicielom będzie przysługiwało prawo weta przy podejmowaniu uchwał w tych kwestiach – twierdzi Katarzyna Dziedzik, rzecznik resortu nauki. – Od zmiany statutu zależeć będzie zatwierdzenie umowy przez rząd RP, tak umówiły się strony umowy.