– Mamy piękne plaże, mamy co roku przyznawaną Błękitną Flagę, ale mamy też plagę komarów – mówi Robert Karelus, rzecznik prasowy Świnoujścia, które otaczają potężne rozlewiska. Miasto co roku przeprowadzało odkomarzanie, wydając na nie blisko 80 tys. zł. Do boju stawały kolejne ekipy, ale, niestety, przegrywały. – Dlatego w tym roku prezydent zadecydował o podjęciu radykalnej walki. Zamiast 80 tysięcy złotych w ciągu najbliższych trzech lat wydane zostanie na to blisko 1 mln zł – mówi Karelus.
– Zwiększyliśmy też obszar objęty odkomarzaniem. To pięć tysięcy hektarów, a więc około jednej czwartej zurbanizowanych terenów miasta – mówi Krzysztof Szpytko, naczelnik wydziału komunalnego UM w Świnoujściu.
Nowością jest też system kontroli. Miasto powołało specjalną komisję, w której znalazło się troje urzędników, miejscowy radny, leśnik i przedstawiciel firmy, która wykonuje odkomarzanie.
Członkowie komisji będą systematycznie kontrolować 43 wyznaczone punkty w mieście. – To kontrola organoleptyczna. Komisja na własnym ciele będzie sprawdzać wyniki akcji– mówi Karelus.
Jak to będzie wyglądać? Jeden członek komisji ds. komarów będzie musiał stać lub spokojnie siedzieć przez 15 minut w punkcie kontrolnym. Gdy jego ciało zwabi więcej niż dziesięć komarów, wówczas miasto ma prawo zmniejszyć wynagrodzenie dla firmy odkomarzającej płacone w miesięcznych ratach.