Chodzi o lubelski oddział banku i kredyt przyznany kilka lat temu m.in. Andrzejowi Lepieszce, szefowi Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Aneta F., była pracownica banku podejrzana o zagarnięcie 4,5 mln zł, zeznała, że kredyt dano, łamiąc prawo.
– W oparciu o jej zeznania wszczęliśmy śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez kierownictwo Banku BPH oddział w Lublinie w związku z udzieleniem trzech kredytów, w tym przyznanego prokuratorowi Lepieszce – potwierdza „Rz” Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
Andrzej Lepieszko twierdzi, że kredyt wziął w innym oddziale, niż ten, w którym pracowała Aneta F., i nie miał z nią kontaktu
Aneta F. to „bohaterka” jednej z większych afer ostatnich lat. W lubelskim BPH zajmowała się klientami z tzw. grubymi portfelami. Do aresztu trafiła latem 2006 r., gdy jeden z klientów zauważył na koncie brak znacznej sumy. Kobieta miała kraść pieniądze i fałszować wyciągi z kont, by ukryć nadużycia.
4,5 mln zł postawiła Anecie F. lubelska Prokuratura Okręgowa. Przez dwa lata śledczy twierdzili, że podejrzana powinna być w areszcie, i kilkakrotnie wnosili o jego przedłużenie. Sprawą Anety F. zainteresowała się nawet Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Dopiero niedawno lubelscy prokuratorzy zmienili zdanie i uchylili areszt Anety F. Wyszła w czerwcu. Ale wcześniej złożyła zaskakujące zeznania. Powiedziała, że jeden z lewych kredytów miał dostać prokurator Lepieszko. – Słyszałam o kilku kredytach niezgodnych z przepisami – miała zeznać, wymieniając nazwisko szefa lubelskiej okręgówki, który notabene nadzorował śledztwo w jej sprawie. Jaką wartość mają jej zeznania, badają prokuratorzy z Siedlec, gdzie trafiła sprawa.