Wyrok w aferze gruntowej

Dwa i pół roku więzienia dla Ryby, grzywna dla K. Sąd uznał, że CBA legalnie zdobyło dowody przeciwko nim

Publikacja: 19.08.2009 04:44

Andrzej Lepper

Andrzej Lepper

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Takie kary wymierzył Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia oskarżonym o płatną protekcję w aferze gruntowej, w wyniku której w 2007 r. upadła koalicja PiS, Samoobrony i LPR. Grzywna, jaką sąd wymierzył Andrzejowi K., zostanie w większości przeliczona na półroczny okres, jaki  spędził w areszcie. Do zapłacenia pozostanie mu 300 zł grzywny i 7 tys. zł kosztów sądowych.

– Sąd badał sprawę tzw. afery gruntowej tylko w zakresie płatnej protekcji oskarżonych Ryby i K., bo tylko do tego był uprawniony – zaznaczyła przewodnicząca sędzia Dorota Radlińska. I wyjaśniła, że aby uznać sprawcę za winnego tego przestępstwa, wystarczy, by powoływał się na wpływy w instytucji państwowej i podjął się załatwienia sprawy za łapówkę. – Nie trzeba naprawdę mieć wpływów ani nawet rozpocząć załatwiania sprawy – podkreśliła.

A co do tego, że Piotr Ryba, były dziennikarz związany z Samoobroną, i Andrzej K., prawnik, powoływali się na wpływy w kierowanym przez Andrzeja Leppera Ministerstwie Rolnictwa i podjęli się załatwienia za 2,7 mln zł łapówki odrolnienia ziemi na Mazurach, sąd nie miał wątpliwości.

Sędzia przypomniała, że K. opowiadał dolnośląskim biznesmenom, iż dzięki znajomościom w resorcie rolnictwa może tam załatwić dowolną sprawę.

– Na kortach w rozmowie z trzema biznesmenami mówił, że szuka osób, które miały problemy z załatwianiem spraw w tym ministerstwie, a on się podejmie pośrednictwa za pewną opłatą – przypomniał sąd. A gdy w 2006 r. Leppera na krótko odwołano z funkcji wicepremiera, K. poinformował biznesmenów, że stracił możliwości załatwienia spraw. Gdy Leppera przywrócono, znów się chwalił swoimi możliwościami. Mając tę wiedzę, CBA zdecydowało się na prowokację. Agent biura, udając biznesmena, zgłosił się do K. jako zainteresowany załatwieniem odrolnienia ziemi. Ten żądał 6 mln zł, a potem oznajmił, że może „zejść z ceny” – do 2,7 mln zł.

– W ocenie sądu oskarżeni Ryba i K. działali wspólnie i w porozumieniu, i dopuścili się płatnej protekcji – orzekła sędzia Radlińska.

Choć obrońcy podważali legalność operacji CBA i twierdzili, że zebrane podczas niej dowody to „owoce z zatrutego drzewa”, nie przekonali sądu. Ten uznał, że nie można podważać legalności operacji CBA, bo odbywała się za zgodą prokuratora generalnego i sądu. – Te dowody i dowody z podsłuchów miały zresztą charakter pośredni – zaznaczył sąd i podkreślił, że kluczowe były wyjaśnienia K., który przyznał się do winy, oraz zeznania agenta CBA – świadka incognito.

– Rozstrzygnięto o legalności akcji CBA bez zaglądania do kuchni, a w kuchni był bałagan – twierdzi mec. Wojciech Wiza, obrońca Ryby. – Mój klient jest niewinny i nie może ponieść kary za nielegalną akcję biura – dodał drugi jego adwokat Mariusz Paplaczyk.

– Mam zastrzeżenia do wyroku, i to bardzo duże – mówi Lepper. Jego zdaniem zbadano tylko „wyrwany z kontekstu wątek”, nie wyjaśniając sprawy.

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uważa zaś, że decyzja sądu pokazała, iż działania prokuratury i CBA, gdy pełnił stanowisko, były legalne i zgodne z prawem, wbrew temu, co zarzucała mu opozycja.

[i]—pap[/i]

[ramka][b]Dlaczego CBA nie udało się przeprowadzić operacji do końca[/b]

Czy operację CBA mającą wykryć korupcję w Ministerstwie Rolnictwa udaremnił przeciek? – to wciąż bada Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Gdy latem 2007 r. ujawniono finał nieudanej operacji, sugerowano, że przeciek miał miejsce, a stał za nim były szef MSWiA Janusz Kaczmarek, który w przeddzień operacji spotkał się w warszawskim hotelu Marriott z Ryszardem Krauzem, i tak sygnał dotarł do posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza, który nazajutrz rano miał uprzedzić o akcji CBA Andrzeja Leppera. Dlatego, jak mówiono, z zastawionej przez CBA pułapki nic nie wyszło – Andrzej K. w ostatniej chwili wycofał się i nie wziął łapówki od podstawionego agenta biura, a Lepper, do którego miała trafić część pieniędzy, odwołał spotkanie z Piotrem Rybą.

Jednak dzisiaj wcale nie jest pewne, czy przeciek w ogóle miał miejsce – dotąd śledczy nie znaleźli na to dowodów. Andrzej Lepper utrzymywał, że ostrzegła go osoba „ze służb”, ale tego także nie zdołano potwierdzić.

[i] —graż [/i][/ramka]

Takie kary wymierzył Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia oskarżonym o płatną protekcję w aferze gruntowej, w wyniku której w 2007 r. upadła koalicja PiS, Samoobrony i LPR. Grzywna, jaką sąd wymierzył Andrzejowi K., zostanie w większości przeliczona na półroczny okres, jaki  spędził w areszcie. Do zapłacenia pozostanie mu 300 zł grzywny i 7 tys. zł kosztów sądowych.

– Sąd badał sprawę tzw. afery gruntowej tylko w zakresie płatnej protekcji oskarżonych Ryby i K., bo tylko do tego był uprawniony – zaznaczyła przewodnicząca sędzia Dorota Radlińska. I wyjaśniła, że aby uznać sprawcę za winnego tego przestępstwa, wystarczy, by powoływał się na wpływy w instytucji państwowej i podjął się załatwienia sprawy za łapówkę. – Nie trzeba naprawdę mieć wpływów ani nawet rozpocząć załatwiania sprawy – podkreśliła.

Pozostało 80% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo