Ówczesny poseł PO Czuma został w nim nazwany "milczkiem" ze względu na jego małą ilość sejmowych wystąpień. Poseł poczuł się tym sformułowaniem obrażony i wystąpił do sądu w trybie wyborczym.
Jego wniosek został jednak przez sąd oddalony. Wówczas poseł Czuma wystąpił z pozwem o ochronę swoich dóbr osobistych do sądu okręgowego w Warszawie. Domagał się w nim od "Rz" przeprosin i 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Dzisiaj sąd uznał jednak, że "Rz" miała prawo użyć takiego sformułowania. "Tego rodzaju określenie mieści się w granicach dozwolonej ekspresji i krytyki dziennikarskiej" - stwierdził sąd.
[ramka][srodtytul]Fragment tekstu "Jak pracowali posłowie ze stolicy"[/srodtytul]
Najczęstszym mówcą spośród 19 warszawskich posłów był Piotr Gadzinowski (SLD). Milczkiem - Andrzej Czuma (PO). A Karol Karski (PiS) najchętniej pisał interpelacje.