Dzisiaj będzie o tym, co ludzi naprawdę interesuje.
Tabloidy epatują na pierwszych stronach informacjami o pieniądzach. Tych już przyznanych i tych, które będą wypłacone w przyszłym roku. I jako, że sprawiedliwości na tym świecie nie ma, pieniądze już wypłacone dotyczą grupy polityków, a te dopiero przewidziane do wypłaty — rzeszy emerytów.
„Super Express" obwieszcza: Bronisław Komorowski dał sobie 22 tys. zł nagrody. Wiadomość radosna, dlaczego więc gazeta zilustrowała tej informację zdjęciem ze smutno-zatroskaną miną prezydenta? Tym bardziej, że dalsza część tekstu jest jeszcze bardziej radosna. Okazuje sie, że Bronisław Komorowski przyznał sobie te pieniądze w ostatnim dniu urzędowania jako marszałek. Takie tam nieduże wiano na nową drogę życia w Pałacu prezydenckim. Tym bardziej, że jego następca Grzegorz Schetyna dał sam sobie 36 tys. zł. Tyle, że w dwóch ratach. Niektórzy wicemarszałkowie, jak Ewa Kierzkowska z PSL i Stefan Niesiołowski, otrzymali jeszcze większe dodatkowe gratyfikacje, bo w sumie — w 2010 roku — po 50 tys. zł. Jerzy Wenderlich z SLD oraz Marek Kuchciński z PiS musieli się zadowolić 32 tys zł. każdy. Bo parlamentarnego szlachectwa, czyli bycia wicemarszałkiem dostąpili później. W drugiej połowie roku.