Reklama
Rozwiń
Reklama

Najmodniejsze plenery nowożeńców

Młode pary nie chcą już zdjęć w studio. Wolą plenery. Najlepiej nietypowe, np. w starym autobusie

Publikacja: 02.09.2011 05:25

Najmodniejsze plenery nowożeńców

Foto: ROL

– Coraz więcej osób decyduje się na skok do wody w sukni ślubnej i garniturze – opowiada Monika Kikolska, redaktor serwisu www.fotograf-wesele.pl, który od czterech lat organizuje konkurs na „odjechany pomysł ślubnego pleneru".

Rozstrzygnięcie tegorocznej edycji nastąpi dzisiaj. Jakie zdjęcia cieszą się największym powodzeniem? – Na polach wśród zbóż. Niezwykle popularne są sesje w malowniczym rzepaku – mówi Kikolska.

Wysypisko – skarbnica gadżetów

Jeden z wrocławskich fotografów, który nie chce zdradzać nazwiska, pamięta sesję w porzuconym autobusie. – Była też para, która zażyczyła sobie zdjęć na wysypisku śmieci. To była skarbnica gadżetów: zużytych opakowań, starych rur i drobnego sprzętu domowego, dzięki którym zapowiadająca się dość ponuro sesja okazała się niezwykle zabawna i efektowna – podkreśla.

Marcin i Ilona Billewiczowie z Lublina, którzy małżeństwem są od kilku tygodni, zdecydowali się na mniej „odjechaną" sesję. Ale też w plenerze – na terenie Muzeum Zamoyskich w podlubelskiej Kozłówce. – Chcieliśmy mieć pamiątkę, którą po latach będziemy mogli oglądać razem z dziećmi – mówi Ilona. Jak przyznają, od dawna byli zdecydowani na zdjęcia w plenerze. – Początkowo mieliśmy pozować w rodzinnej wsi żony, ale wybraliśmy takie miejsce, żeby fotografowi nie zabrakło pomysłów na zdjęcia – tłumaczy Michał.

Zlot młodych par

– Kozłówka świetnie nadaje się na plener, bo jest różnorodna – potwierdza robiący im zdjęcia Marcin Gajowiak, właściciel studia Denver. – Mamy tu pałac i park ze starymi zabudowaniami, malowniczymi alejkami i placem zabaw. Przy ciekawej obróbce zdjęć może wyjść świetna sesja.

Reklama
Reklama

Wie o tym wiele par. – Statystyk nie prowadzimy, ale w pogodne dni robi się tłoczno od welonów i ślubnych fraków – opowiada Agnieszka Gruba z kancelarii Muzeum Zamoyskich w Kozłówce.

Gajowiak przyznaje, że większość zleceń od nowożeńców to zdjęcia na świeżym powietrzu.

– Sesje w studiu, w którym doskonale sprawdzają się portrety, zdjęcia artystyczne i gra światłem, wyszły z mody – ocenia lubelski fotograf. Według Gajowiaka plener daje więcej możliwości, a nieśmiertelne to skanseny, ruiny zamków i zabytkowe wnętrza.

– Pewnie dlatego przez całe lato mamy tutaj permanentny zlot młodych par – śmieje się pan Janusz z Kazimierza Dolnego nad Wisłą.

Zdaniem Justyny Abdank-Kozubskiej z magazynu „Wesele" plener to też sposób na odreagowanie długich przygotowań ślubnych. – Daje możliwość wyrażenia za pomocą tła swoich zainteresowań, mrocznych sekretów, idylli łączącej młodych – uważa.

I dodaje, że sesja w studio jest stosunkowo bardziej kosztowna. – Średnio wykonywanych jest do dziesięciu zdjęć z możliwością wymiany tła, jednak ilość klatek jest ograniczona. A podczas sesji w plenerze wykonuje się średnio do 100 zdjęć, z których wybieranych i obrabianych jest ok. połowy – wylicza.

Reklama
Reklama

2 tys. – podejrzanie niska cena

Ceny zdjęć ślubnych fotografowie zwykle ustalają z każdą z par. Jednak jak przyznają, 2 tys. zł za uwiecznienie jednej z najpiękniejszych chwil w życiu to podejrzanie niska cena. – Do tanich nie należę, ale i oczekiwania moich klientów są duże – mówi Marcin Pojałowski, fotograf z Krakowa, który na brak zleceń nie narzeka. Skąd takie zainteresowanie? – Para chce czegoś wyjątkowego, czym będzie się mogła pochwalić. Inna rzecz to chęć zabawy i przeżycia przy okazji sesji niezapomnianej przygody – opowiada.

– Albo chcą uwiecznić miejsca związane ze swoim życiem i historią. Są też zwolennicy nietypowych, oryginalnych realizacji, prawdziwi fani nietypowej fotografii – mówi Katarzyna Nadolska, konsultant ślubny.

Pojałowskiemu zdarzyło się wyjeżdżać z parą w Bieszczady i fotografować młodych przy górskich potokach. – Malowniczy jest Czorsztyn. Robiłem zdjęcia w wodzie i w powietrzu – dodaje. Jak podkreśla, unika popularnych miejsc. – Kiedy przychodzi do mnie para i mówi, że chce mieć zdjęcia na Wawelu czy Rynku, to staram się im to wybić z głowy. Nie boję się wyzwań. Fotograficznie jestem w stanie zrobić wszystko.

Podobnego zdania jest Gajowiak. – Lublin już dawno został wyeksploatowany. Ileż razy można robić zdjęcia w tej samej scenerii? – dziwi się. I wspomina: – Mam wiele sesji, w których przewija się Stare Miasto czy ogród botaniczny. Te miejsca traktuję jako ostateczność i staram się wymyślać nowe lub zachęcać pary do takiej aktywności. Kiedyś zdarzyło się, że młody kończył kurs szybowcowy i mógł pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa.

Ale podkreśla, że nie tło jest najważniejsze: – Zdjęcia będą dobre, jeśli para zapomni o  obiektywie i będzie się zachowywać naturalnie. Wtedy można uchwycić najwięcej prawdziwych emocji.

 

Reklama
Reklama

– Coraz więcej osób decyduje się na skok do wody w sukni ślubnej i garniturze – opowiada Monika Kikolska, redaktor serwisu www.fotograf-wesele.pl, który od czterech lat organizuje konkurs na „odjechany pomysł ślubnego pleneru".

Rozstrzygnięcie tegorocznej edycji nastąpi dzisiaj. Jakie zdjęcia cieszą się największym powodzeniem? – Na polach wśród zbóż. Niezwykle popularne są sesje w malowniczym rzepaku – mówi Kikolska.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Materiał Płatny
OŚWIADCZENIE
Kraj
Co Norwegowie znaleźli w chińskich autobusach? 18 takich pojazdów wozi warszawiaków
Kraj
Sikorski: złożyłem zeznania jako poszkodowany w sprawie użycia Pegasusa
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Kraj
Silna kandydatura czy siła układów? Były wiceprezydent w zarządzie mazowieckiej spółki
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama