Czy był to sędzia orzekający w tej sprawie Igor Tuleya, czy też sąd jako instytucja.
To pytanie jest kluczowe. Od odpowiedzi na nie zależy, czy będzie można złożyć zażalenie na odmowę wszczęcia śledztwa. Jeśli śledczy uznają, że autorem zawiadomienia jest sam sędzia Tuleya, to jemu takie prawo nie przysługuje. Jeśli dojdą do wniosku, że był to sąd, to on może się skarżyć.
Dziś do prokuratury Warszawa- Praga wpłynęło pismo prezes sądu rejonowego dla Warszawy Mokotowa z prośbą o przesłanie decyzji o odmowie wszczęcia postępowania dotyczącego możliwości składania fałszywych zeznań przez pięcioro świadków w procesie kardiochirurga dr. Mirosława G. – Prezes podnosi w swoim piśmie, że sąd jest instytucją publiczną, której przysługuje prawo do zaskarżenia naszej decyzji – tłumaczy Renata Mazur, rzecznik praskiej prokuratury.
To śledczy stąd tydzień temu odmówili zajęcia się sprawą. Nie doszukali się bowiem umyślności w działaniach świadków, a ten czyn ten można popełnić tylko umyślnie. Chodziło m.in. o słowa jednej z przesłuchiwanych kobiet, że na łapówkę dla lekarza rodzina musiała zaciągnąć kredyt w banku. Tymczasem sąd ściągnął dokumentację bankową, z której wynika, że kredyt był brany kilka miesięcy po rzekomym wręczeniu łapówki kardiochirurgowi. Za fałszywe zeznania świadkowi grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
Zaraz po odmowie wszczęcia śledztwa w tej sprawie sędzia Igor Tuleya zapowiedział, że rozważy możliwość złożenia zażalenia na odmowę w sprawie możliwych fałszywych zeznań pięciorga świadków w procesie kardiochirurga dr. Mirosława G. Tłumaczył, że u tych pięciorga świadków była ewidentna zła wola i umyślność. Sędzia podkreślał, że autorem zawiadomienia był sąd. Tymczasem prokuratura utrzymuje, że był nim sam sędzia Tuleya. Ma to ogromne znaczenie. Jeśli śledczy uznają, że zażalenie złożył on, a nie sąd jako instytucja to nie będzie mu przysługiwało prawo do zażalenia.