Śledztwo prowadzono w sprawie publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni przez autora filmów dokumentalnych Grzegorza Brauna po wystąpieniu reżysera we wrześniu ub. roku w Klubie Ronina. Powiedział on wtedy, że „wiara, w to, że tu można cokolwiek załatwić, jak nie zostanie wyprawione na tamten świat w sposób nagły, drastyczny i nieprzyjemny. No powiedzmy wziąłbym tak z tuzin redaktorów Gazety Wyborczej, ze dwa tuziny drugiej gwiazdy śmierci centralnej dzisiaj TVN-u, nie wspominam oczywiście o etatowych zdrajcach, sprzedawczykach, którzy zawsze niemi byli, no jeżeli tego się nie rozstrzela, to hulaj dusza piekła nie ma – mówił wówczas Braun.
Afera wybuchła w listopadzie, gdy media ujawniły tę wypowiedź. Po nim sprawą zainteresowała się prokuratura. W czasie śledztwa przesłuchano samego reżysera, uczestników dyskusji w klubie Ronina. Sporządzono stenogram z nagrania oraz obejrzano materiały telewizji Polsat, która nagrała wystąpienie.
- Analizując kontekst wypowiedzi prokurator uznał, że odnosiła się ona do fikcyjnego stanu rzeczy, a nie rzeczywistości. Świadkowie przyznali, że reżyser nie nawoływał do stosowani przemocy – mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury. Dodaje, że sam Braun zwrócił uwagę, że wypowiedź dotyczyła modelu politycznego i społecznego państwa, a odwoływał się w niej do nieskonkretyzowanych przykładów i stanów rzeczy.
- Z zeznań świadków wynika, że uczestnicy dyskusji , jak też publiczność nie potraktowali wypowiedzi Grzegorza Brauna poważnie. Nawet wręcz przeciwnie, reagowano na nią śmiechem – mówi prok. Ślepokura. Podkreśla, że nie można zaprzeczyć, że podczas spotkania w Klubie Ronina zostały powiedziane słowa o rozstrzelaniu dziennikarzy Gazety Wyborczej i TVN-u. – Ale biorąc pod uwagę całość wypowiedzi nie można uznać, że były one nawoływaniem do popełnienia zbrodni. Odnosiły się one do wyobrażonej, fikcyjnej, sytuacji dotyczącej poglądów Grzegorza Brauna, który popiera ustrój monarchistyczny, a krytykuje demokrację – mówi prok. Ślepokura.
Prokurator zauważa, że przestępstwo nawoływania do popełnienia zbrodni musi mieć zamiar bezpośredni, a działanie sprawcy musi być nakierowanie na chęć osiągnięcia określonego celu. – A w przedmiotowej sprawie Grzegorz Braun nie miał zamiaru nawoływania do popełnienia zbrodni, a wypowiedzi wyrażały jedynie jego poglądy o charakterze monarchistycznym. Odnosiły się też do konieczności zmiany systemu prawnego Polski – mówi prok. Ślepokura.