Redakcja „Frondy", pisma o kwartalnikowej wadze i takich samych manierach, zareagowała na wydarzenia w Watykanie z refleksem, jakiego mógłby jej pozazdrościć niejeden tygodnik. W najnowszym, 66. numerze zdobyła się nie tylko na namysł nad nieoczekiwanie zakończonym pontyfikatem Benedykta XVI, przygotowała również solidny zestaw tekstów, świadectw i rozmów traktujących o franciszkańskim pojmowaniu ubóstwa.

Watykanolodzy TVN, którzy podczas ostatniego konklawe nieraz dostarczali widzom i słuchaczom darmowej rozrywki poziomem swych kompetencji, słysząc imię nowego Ojca Świętego, chwytali się rozpaczliwie kilku skojarzeń, wystarczających (być może) do rozwiązania krzyżówki w „Przekroju". Opublikowane we „Frondzie" teksty ojca Wiesława Blocka czy Krzysztofa Wołodźki wnoszą do naszych rozważań nad naturą i formami współczesnego wyrzeczenia materialnego nieporównanie więcej.

Kto sięga po „Frondę", często liczy na materiały demaskujące matrix dominujących, narzucanych lub obiegowych opinii. Nie zawiedzie się, sięgając choćby po szkic księdza Pawła Bortkiewicza „»Gender«, czyli wskrzeszanie Engelsa" ukazujący, jak ideologia „płci kulturowej" czerpie z XIX-wiecznych klasyków walki ze zniewoleniem i alienacją społeczną.

Niektórych autorów, których frazy zdają się być dyktowane raczej temperamentem autora niż rozwagą, warto jednak czytać z dystansem: opinii Remigiusza Włast-Matuszaka, snującego analogie między Kongresem Pisarzy Europejskich zwołanym przez Goebbelsa w 1941 r. a Kongresem Kultury Polskiej zorganizowanym rok temu przy współpracy MKiDN, nie sposób usprawiedliwić ani dyskusyjnym doborem gości na tę drugą imprezę, ani żadnym z nieporównanie poważniejszych uchybień gabinetu Donalda Tuska.

W końcu jednak czytelnik wraca do bloku materiałów poświęconych rozważaniom nad ubóstwem, które redakcji udało się nader zgrabnie scalić z „pakietem franciszkańskim". I w tym miejscu wyróżnia się rozmowa z Markiem Jurkiem. Przywraca ona wiarę w to, że „wywiad z politykiem" nie musi sprowadzać się do zapisu pełnego samozachwytów gdakania. Czytamy tu o powinnościach i funkcjach pomocniczych państwa, kryzysie, biedzie i instrumentach prawnych – wszystko podane tonem, który polscy czytelnicy znają zwykle z relacji o wielkich brytyjskich parlamentarzystach. Oszczędny, precyzyjny, geometryczny wręcz wywód oferuje to, czego brakuje tonącym w pierzu pustosłowia programom i manifestom wyborczym: narzędzia, cel i wizje.