Znany z walki o upamiętnienie ofiar zbrodni na Wołyniu kapłan uważa, że obecna sytuacja na Ukrainie jest niebezpieczna, bo panuje tam anarchia, a przewodnią rolę grają ukraińscy nacjonaliści.
- Przy całym szacunku do takich liderów jak Jaceniuk czy Kliczko, chociaż ja go kompletnie nie znam, to znam Tiahnyboka, to jest szef nazistowskiej partii Swoboda, człowiek o skrajnych poglądach... I właśnie to bojówki nacjonalistyczne mają dziś głos na Majdanie, używają przemocy i myślę, że dopóki tam jest Tiahnybok, to nic dobrego z tego nie będzie - mówił ks. Isakowicz-Zaleski w porannym wywiadzie w RMF FM. Dodał, że obecna rewolucja działa na szkodę zwykłych ludzi, a agresja z obu stron posunęła się za daleko.
- Nie wyobrażam sobie kraju, żeby demonstranci, nawet jeżeli mają słuszne przekonania, wtargnęli do ministerstwa sprawiedliwości i powiedzieli, że oni przejmują władzę. To jest już anarchia - powiedział - Według mnie liderzy Majdanu nad tym nie panują i to mnie martwi, bo mogą stanąć w sytuacji, że będą próbowali przekonać Janukowycza a sam Majdan powie, że nie. To jest bardzo bolesne. Kto cierpi najbardziej? Zwykli ludzie, którzy są już całkowicie wykończeni tą sytuacją.
Według kapłana, Polska powinna opowiedzieć się po stronie opozycji, lecz robić to w rozważny sposób.
- Powinna rzeczywiście solidaryzować się z ludźmi prześladowanymi. Trzeba powiedzieć, że Janukowycz stosuje skandaliczne metody, oczywiście on powinien odejść, ja tu nie mam wątpliwości - powiedział Isakowicz-Zaleski, lecz przestrzegł polskich polityków przed wspieraniem ukraińskiego nacjonalizmu. - Tylko że on powinien odejść na drodze negocjacji, kartki wyborczej, a nie walki. Natomiast występy polskich polityków, i to od lewa i od prawa, którzy wychodzą tam w obliczu kamer, wrzeszczą banderowskie hasła "Sława Ukrainie", "Herojam Sława", czyli bandytom z UPA, to to jest kompromitacja.