Protasiewicz odniósł się w ten sposób do doniesień niemieckiego tabloidu "Bild", według którego pijany polski europoseł zrobił na lotnisku we Frankfurcie skandaliczną awanturę, wyzywając jego personel od nazistów. Podczas dzisiejszego wywiadu w TVP Info, Protasiewicz opowiedział swoją wersję wydarzeń.
- Zostałem wezwany do kontroli bagażowej, do czego celnicy mają prawo, wyciągnąłem polski paszport dyplomatyczny . Musiało to wywołać wściekłość młodego funkcjonariusza, który oddał mi ten paszport i powiedział „raus" - mówił Protasiewicz, dodając że zwyciężyła w nim "polska dusza" i nie mógł takiego zachowania zostawić bez reakcji.
- Odwróciłem się , i zapytałem celnika „czy ty wiesz, z czym w Polsce kojarzy się słowo raus? To jest jak heil Hitler ". Wtedy funkcjonariusz mnie pchnął. Zanim mnie uderzył, powiedziałem: „zanim znowu użyjesz siły, jedź do dawnego obozu w Auschwitz i zobacz, do czego to prowadzi - opowiadał szef dolnośląskiej PO.
Według Protasiewicza, na ciosie ze strony celnika się nie skończyło. Równie skandalicznie miał zachować się policjant, który został wezwany, by skuć polityka.
- Policjant mi telefon wyrwał, skuł mnie kajdankami. Nagrywałem drugim telefonem w kieszeni. Kiedy weszliśmy do samochodu policyjnego, wsiadałem, miałem ręce skrępowane, policjant mnie szturchnął, zapytałem, czy zamierza mnie pobić. Odpowiedział, ciebie nie, wystarczy, że pobiliśmy Łucenkę, ciebie nie tkniemy. Chodziło mu o ukraińskiego opozycjonistę - mówił Protasiewicz, dodając - Jeżeli policjant pozwala sobie na takie słowa, kiedy cała Europa trzyma kciuki za Ukraińców, to co siedzi w głowie tego człowieka. Ten człowiek tak jak celnik, powinien być odsunięty od służby państwowej - zawyrokował.