W wybuchu, który spowodował Marcin B. na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Zniszczeniu uległa jedynie skrzynka pocztowa. Jednak za sprowadzenie zagrożenia, usłyszał zarzuty i trafił do aresztu.
Do zdarzenia doszło 12 listopada ubiegłego roku w Górkach Wielkich, pod Cieszynem (woj. śląskie). W nocy nieznany sprawca zdetonował ładunek wybuchowy w skrzynce na listy znajdującej się tuż przy drodze. Siła eksplozji była tak duża, że fragmenty metalu z rozerwanej skrzynki zostały porozrzucane w promieniu kilkudziesięciu metrów. Ze względu na nocną porę, na drodze nie było przechodniów, nikt więc nie został ranny.
Nazajutrz policjanci zabezpieczyli teren i pozostawione na miejscu ślady. Eksperci kryminalistyki i pirotechnicy z komendy wojewódzkiej w Katowicach pracowali przy tym przez cały dzień.
Ładunek był o znacznej sile, a wybuch wyglądał na dzieło profesjonalisty. Policjanci podeszli więc do sprawy wyjątkowo poważnie. Kluczem było ustalenie motywu, którym kierował się sprawca.
Po trzech miesiącach śledztwa funkcjonariusze w końcu zatrzymali podejrzanego. Okazał się nim Marcin B., mieszkaniec Górek Wielkich, uchodzący w lokalnym środowisku za miłośnika militariów, broni i różnego rodzaju petard.