Giertych: Propozycja szantażowania Kulczyka była tylko przykrywką

To, co mówiłem w rozmowie z Nisztorem było tylko "legendą" dostosowaną do mojej opinii o tym dziennikarzu. Uważam go za szantażystę i gangstera - komentuje sprawę ujawnionej przez "Wprost" rozmowy Roman Giertych

Aktualizacja: 07.07.2014 12:37 Publikacja: 07.07.2014 10:33

Roman Giertych

Roman Giertych

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Dziennikarz śledczy Piotr Nisztor opublikował w najnowszym "Wprost" zapis swojej rozmowy z 2011 roku z Romanem Giertychem i Janem Pińskim. Wynika z niej, że Giertych chciał odkupić od Nisztora prawa do książki o Janie Kulczyku, aby móc potem wyłudzić od niego pieniądze w zamian za powstrzymanie publikacji. Mechanizm ten planował zresztą powtórzyć wobec innych polskich miliarderów.

W dzisiejszym porannym wywiadzie w TOK FM Gietych tłumaczył się z nagrania. Adwokat przyznał, że faktycznie chciał odkupić od Nisztora prawa do książki, lecz miał to zrobić na zlecenie "osoby blisko zaprzyjaźnionej z Kulczykiem", nie zaś po to, by Kulczyka szantażować.

- Nisztor przyszedł do mnie i samo to świadczyło, że jest szantażystą - powiedział Giertych. - Bo jeśli ktoś przychodzi na spotkanie, gdzie było wiadomo, że ja chcę kupić w czyimś imieniu prawa do książki, to budzi już poważne wątpliwości - dodał.

Jak zaznaczył były minister edukacji, plan, który przedstawił Nisztorowi był tylko "legendą" - mystyfikacją, mającą na celu skłonienie go do sprzedania praw do książki.

- Język tej rozmowy i sposób mojej argumentacji był dostosowany do mojej opinii o Nisztorze. Były informacje, że chodzi z tę książką i próbuje ją upchnąć nie na zasadzie publikacji, tylko poza rynkiem. Uważałem go za szantażystę, gangstera i bandytę. A dzisiaj jeszcze bardziej tak uważam. Zastosowałem więc taką argumentację, która trafiłaby do jego umysłowości - tłumaczył Giertych.

Polityk powiedział, że mimo tego, że Nisztor odmówił sprzedaży praw do książki,jego cel został osiągnięty.

- Nie nabyłem praw autorskich, ale Nisztor książkę mi przekazał. Mam ją do dziś. Przeanalizowaśmy ją pod kątem prawnym i przedstawiliśmy analizę naszemu mocodawcy. Stwierdziliśmy, że nie ma tam specjalnych zagrożeń. Książka jest słabo napisana i nie ma tam specjalnych rewelacji - powiedział.

Giertych nie widzi w swoim postępowaniu nic złego. Twierdzi natomiast, że nieetycznie zachował się jego rozmówca. - Dziennikarz, którzy żyje z tego, czego nie opublikował, nie postępuje etycznie. Ale zasady etyki adwokackiej nie zabraniają mi kupowania praw autorskich od kogoś - wyjaśnił.

Dziennikarz śledczy Piotr Nisztor opublikował w najnowszym "Wprost" zapis swojej rozmowy z 2011 roku z Romanem Giertychem i Janem Pińskim. Wynika z niej, że Giertych chciał odkupić od Nisztora prawa do książki o Janie Kulczyku, aby móc potem wyłudzić od niego pieniądze w zamian za powstrzymanie publikacji. Mechanizm ten planował zresztą powtórzyć wobec innych polskich miliarderów.

W dzisiejszym porannym wywiadzie w TOK FM Gietych tłumaczył się z nagrania. Adwokat przyznał, że faktycznie chciał odkupić od Nisztora prawa do książki, lecz miał to zrobić na zlecenie "osoby blisko zaprzyjaźnionej z Kulczykiem", nie zaś po to, by Kulczyka szantażować.

Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?