Dominik C. szukał pracy. Swoją ofertę zamieścił w Internecie. Na jego anons w sierpniu ubiegłego odpowiedział jakiś mężczyzna. – Zostanie Pan prokurentem w mojej firmie – miał powiedzieć.
Wziął dane od Dominika C. i kilka dni później przyniósł mu akt notarialny z Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólników poznańskiej spółki. Z umowy wynikało, że Dominik C. został jest jej prokurentem i jest upoważniony do jej rachunku bankowego.
Młody mężczyzna zgłosił się z aktem do łódzkiego oddziału jednego z banków. - Przedłożył tam akt notarialny i poprosił pracownika banku o umieszczenie go w dokumentach bankowych jako osoby upoważnionej do dysponowania środkami zgromadzonymi na rachunku spółki – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Dzień później Dominik C. złożył w placówce bankowej notyfikację wypłaty z konta firmowego 600 tys. złotych. Miało do niej dojść za cztery dni.
Bank sprawdził dane przedstawione przez mężczyznę i powiadomił łódzką policję. - Firma, którą oskarżony chciał oszukać, nie potwierdziła aby komukolwiek udzielała pełnomocnictwa i by powoływała prokurenta. 21-latek nie miał z nią nic wspólnego – mówi prok. Kopania.