- Mężczyzna jest w tej chwili przesłuchiwany w prokuraturze. Usłyszał już zarzut przywłaszczenia mienia wielkiej wartości. Przyznał się do tego – opowiada "Rzeczpospolitej" kom. Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji.
Na początku sierpnia konwojenci rozwozili pieniądze do placówek bankowych na Śląsku. Jednak nie wszędzie dowieziono gotówkę. W części kopert był równo pocięty papier. Ktoś je podmienił.
Bank odkrył zamianę dopiero następnego dnia i powiadomił policję. Ta szybko ustaliła, że za kradzieżą pieniędzy może stać konwojent z Czeladzi, który nagle zniknął. Nie przyszedł do pracy. Nie było go w domu. Okazało się, że mężczyzna nagle wyjechał. A wraz z nim zniknęło 180 tysięcy euro oraz 6 tysięcy funtów.
Policja rozpoczęła jego poszukiwania. Wczoraj mężczyzna został zatrzymany przed sklepem w Czeladzi. Okazało się, że wrócił właśnie z wakacji w Hiszpanii.
– Pojechał tam sam. I sam też wydał część pieniędzy. Ponad pięć tysięcy euro – opowiada kom. Pytel.