Ambasador Marek Prawda kierował polską placówką przy UE od jesieni 2012 r. Formalnie jego czteroletnia kadencja kończy się w sierpniu, jednak odwołany został już teraz.
Dlaczego? Według naszych nieoficjalnych informacji został obarczony odpowiedzialnością za to, że Komisja Europejska wszczęła procedurę oceny praworządności w Polsce. Premier Beata Szydło była zaskoczona decyzją Komisji, podobnie jak szef MSZ Witold Waszczykowski. W miniony wtorek Waszczykowski przekonywał w telewizyjnym wywiadzie, że sprawa „rozejdzie się po kościach".
– Odbyła się długa, rzeczowa rozmowa telefoniczna pani premier z szefem Komisji Europejskiej Jeanem-Claude'em Junckerem, który wyjaśnił, że to rutynowa wymiana poglądów na temat niektórych aspektów prawnych w Polsce – uspokajał przed decyzją Brukseli.
W środowe przedpołudnie podobnie mówiła w Sejmie Szydło. Tyle że parę godzin później – ku zdumieniu rządu – Komisja Europejska ogłosiła, że rozpoczyna procedurę oceny sytuacji w Polsce. Właśnie o to pretensje do Prawdy miał mieć Waszczykowski. Szef MSZ odwołał ambasadora przy UE akurat w najgorętszym momencie – w poniedziałek w Brukseli gościł prezydent Andrzej Duda, a we wtorek w Strasburgu będzie premier Beata Szydło, by podczas debaty Parlamencie Europejskim bronić polskiego rządu.
– Zdumiewające, że rząd odwołał ambasadora akurat w takim momencie. I to zaledwie na pół roku przed końcem jego kadencji – dziwi się polski dyplomata pracujący w Brukseli. Wysokiej rangi urzędnicy MSZ, z którymi rozmawialiśmy, przekonują, że zmiana na unijnej placówce będzie aksamitna.