#RZECZoPOLITYCE: PiS ma wszystkie instrumenty, by prześledzić aferę AmberGold
- Pomysły na powołanie komisji śledczych wracają wtedy, gdy PiS ma kłopot. Gdy po raz pierwszy w połowie stycznia doszło do politycznego przesilenia, po raz pierwszy padł pomysł powołania komisji, która rozliczy błędy PO. Wtedy Jarosław Kaczyński mówił na zamkniętym psoiedzeniu PiS, że trzeba powołać komisję ws. "wycieku VAT", Amber Gold i innych "zbrodni PO". Następnie przez 4 miesiące nie działo się nic, a teraz sprawa wraca. To takie klasyczne odwracanie uwagi - uważa Szułdrzyński.
- 2 kwietnia Jarosław Kaczyński zapowiedział: zmieniamy konstytucję. Przez dwa tygodnie trwały dyskusje, a dziś już nikt o tym nie mówi - stwierdził Szułdrzyński. Według wicenaczelnego "Rzeczpospolitej", z komisji dotyczącej Amber Gold "trudno się jednak będzie wykręcić". - Teraz miesiącami można ją powoływać, debatować, ilu będzie miała członków... To spektakl na przyszłość, może w wakacje trzeba będzie czymś zabawić opinię publiczną. PiS, przy wszystkich swoich problemach wizerunkowych cały czas potrzebuje straszenia Platformą - uważa Michał Szułdrzyński.
- Komisja ws. Amber Gold jest odgrzewanym kotletem tym bardziej, że dziś PiS ma wszystkie instrumenty, by prześledzić tę aferę. Ma prokuratora generalnego, służby specjalne i wszystkie niezbędne materiały. Jarosław Kaczyński stwierdził, że Polacy popierający poprzednią władzę będą wstrząśnięci informacjami, które wypłyną przy tej okazji, ale to samo mówił po ostatnim audycie - mówił Szułdrzyński. - A dzisiaj, im więcej czasu mija, tym więcej w tym audycie widzimy błędów - stwierdził. - Gdyby audyt miał pogrążyć PO, trzeba było zacząć nad nim pracę miesiąc wcześniej i przygotować spójny dokument.
- Przypuszczałem, że audyt miał odwrócić uwagę od spodziewanego obniżenia ratingu Polski. Ale rząd już w środę, gdy ministrowie wychodzili na mównicę sejmową, musiał wiedzieć, że rating nie został obniżony. W tym sensie ten spektakl był zupełnie niezrozumiały, a będzie dla PiS źródłem problemów - uważa gość programu.
- Wczoraj w tym programie bliski współpracownik Beaty Szydło Paweł Szefernaker mówił, że audyt rządu PO-PSL pokazał, że ten obraz świat wynikający z nagrań afery taśmowej, znajduje odzwierciedlenie w dokumentach pozostawionych w ministerstwie Ruszający dziś proces Marka Falenty i kelnerów z afery taśmowej jest więc bardziej na rękę PiS niż sprawa Amber Gold. Jarosław Kaczyński mówi, że Amber Gold pokaże "straszną prawdę", ale on sam nie zna tych dokumentów - uważa Szułdrzyński. - Ktoś mu je zreferował jako wstrząsające. To się może okazać kapiszonem.