Dlaczego Clintonowie uznali, że obrażanie bliskich sojuszników USA i 10-milionowej Amerykańskiej Polonii to dobry pomysł? - pyta Schindler.
Zdaniem autora opinii kontrowersyjne wystąpienie Clintona, w którym skrytykował on Polskę i Węgry za brak demokracji i podążanie w stronę "przywództwa w stylu Władimira Putina". Clinton podkreślił jednocześnie, ze oba państwa zawdzięczają suwerenność USA i wygranej przez ten kraj zimnej wojnie z ZSRR.
"Wprowadzenie Polski i Węgier do kampanii prezydenckiej to zły pomysł" - twierdzi analityk. A następnie podkreśla, że o ile Węgry nie mają dużego znaczenia strategicznego dla USA, o tyle Polska "z populacją cztery razy większą od Węgier i większą gospodarką" ma duże znaczenie dla UE i NATO. "Co więcej - to państwo frontowe w obecnej zimnej wojnie 2.0 toczonej z rosyjskim rewanżyzmem i nie ma przeady w stwierdzeniu, że słabnąca pozycja NATO na wschodzie Europy jest uzależniona od gotowości Polski do sprzeciwienia się agresji Kremla" - czytamy w observer.com.
Następnie analityk podkreśla, że "na szczęście dla NATO Polska traktuje poważnie zagrożenie ze strony Rosji". "Warszawa była naszym sojusznikiem od czasów komunizmu" - dodaje przypominając m.in. polski udział w misjach w Iraku i Afganistanie. Chwali też Polskę za utrzymywanie wysokiego poziomu wydatków na armię i dodaje, że cały Sojusz byłby w lepszym stanie, gdyby wszystkie kraje członkowskie traktowały sprawę tak poważnie jak Warszawa.
"Polska demokracja nie jest doskonała, czasem panuje tam bałagan, ale jeśli kruche koalicje i wyzwiska w parlemncie dyskwalifikowałyby kraje, należałoby spytać dlaczego Włochy są w NATO i UE".