Obecnie 5 proc. wpływów z obowiązkowego ubezpieczenia od ognia trafia do ochotniczych straży pożarnych. To około 40 mln zł rocznie, które ochotnicy przeznaczają głównie na umundurowanie i szkolenia. Dziś pieniądze rozdziela zarząd główny Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. Ale ma to robić komendant Państwowej Straży Pożarnej. Taką zmianę przewiduje nowelizacja ustawy o ochronie przeciwpożarowej autorstwa posłów PiS.
W uzasadnieniu do projektu posłowie piszą, że celem jest „skuteczniejsza kontrola nad rzeczowym wykorzystaniem środków". – To bzdura – komentuje poseł PSL Zbigniew Sosnowski. – Nie przybędzie pieniędzy, a strażacy mogą zostać bez umundurowania. Komendant PSP mówi przecież, że chciałby te środki przeznaczyć głównie na sprzęt – wyjaśnia.
Spór między PiS a PSL o projekt nowelizacji trudno rozpatrywać w oderwaniu od personaliów. Komendant główny PSP podlega szefowi MSWiA. Z kolei prezesem zarządu głównego Związku OSP RP jest były premier z PSL Waldemar Pawlak. W 23-osobowym prezydium zarządu ludowców jest niemal jedna trzecia, a w skład władz OSP wchodzi też Zbigniew Sosnowski.
Dlatego politolog prof. Rafał Chwedoruk mówi, że projekt jest elementem wojny o OSP, które PiS toczy z PSL. – To nie jest tylko rywalizacja symboliczna – komentuje. Przypomina, że ochotnicze straże zaczęły budować swoją pozycję na wsi pod zaborami, gdy była to często jedyna legalna forma zrzeszania się Polaków. Jego zdaniem mimo urbanizacji wsi OSP zachowały istotną pozycję.
– To jest bardzo ważny zasób polityczny. Tam są osoby, które mają możliwość mobilizowania ludzi obok siebie. To niezwykle ważne w polityce, szczególnie na wsi, która jest nieufna – twierdzi.