Nałęcz ocenił, że stanowisko rządu ws. uchodźców (Polska nie zgadza się na relokację uchodźców w ramach UE, w tej sprawie, m.in. przeciw Polsce Komisja Europejska wszczęła postępowanie), opiera się na "nienawiści do kogoś innego". Historyk dodał, że "kampania ta jest absurdalna", ponieważ "Polak żywego uchodźcy na oczy nie widział".
Działania polskiego rządu prof. Nałęcz porównał do sięgnięcia po antysemityzm przez Narodową Demokrację w 1912 roku. Jak mówił historyk endecja szukała wówczas "'narkotyku' dla społeczeństwa, który pociągnie je za tymi politykami".
Nałęcz przedstawił następnie skutki takiego działania. - Jeszcze w pierwszej dekadzie XX wieku ludzi niechętnych Żydom było pewnie około 30 procent. Potem, kiedy endecja wypisała to na sztandarach, kiedy Żyd stał się symbolem zagrożenia, zła, to naprawdę problem antysemityzmu stał się jednym z największych polskiego społeczeństwa i trwa do dzisiaj - przekonywał. I ostrzegł, że "PiS uruchomił demona".
Historyk zarzucił też Jarosławowi Kaczyńskiemu, który mówił przed kilkunastoma miesiącami, że uchodźcy mogą być źródłem "bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie chorób", sięganie po język nazistowskiego ministra propagandy Josepha Goebbelsa.
Nałęcz zauważył też, że z punktu widzenia Kościoła "rząd PiS przekroczył ws. uchodźców Rubikon".