Test zaplanowany został przy okazji transportu zaopatrzenia na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pierwszy człon rakiety Falcon 9 wrócił na Ziemię i prawie miękko wylądował na bezzałogowej platformie unoszącej się na powierzchni Atlantyku.
„Wygląda na to, Falcon wylądował prawidłowo, ale nadmierna prędkość boczna spowodowała, że się wywrócił" napisał na Twitterze po nieudanej próbie Elon Musk, założyciel i dyrektor generalny SpaceX.
Próby lądowania na pływającej platformie są o wiele trudniejsze niż lądowanie rakiet na ziemi. Na oceanie wieją silne wiatry, a platforma kołysze się na falach. Ale lądowanie na oceanie to konieczność ze względów bezpieczeństwa.
Ale niepowodzenie próby, podobnie jak katastrofy samolotów, to cały ciąg niepomyślnych zdarzeń. Nogi okazały się za słabe, bo prędkość rakiety była za duża...
Od czasu nieudanej próby 14 kwietnia specjaliści ze SpaceX prowadzą dochodzenie, co było przyczyną niepowodzenia. Musk zasugerował na Twitterze, że przyczyną niepowodzenia mogło być zbyt późne włączenie się silników. Dlaczego? Bo zawory paliwa otworzyły się zbyt późno. Faktem jest, że silniki nie były w stanie dostarczyć wystarczająco dużej mocy w panujących podczas próby warunkach.