Tuż przed rozpoczęciem dzisiejszych obrad episkopatu jego przewodniczący pytany przez dziennikarzy o ostatnie doniesienia na temat przypadków pedofilii wśród duchownych stwierdził:
- Boleję nad tym, oczywiście nikt nie może akceptować tego. Nie akceptuje ani Kościół, ani żaden człowiek Kościoła – mówił arcybiskup Michalik. - Ile jest ran w dziecięcych sercach, w dziecięcych życiorysach, kiedy rozchodzą się rodzice. Dzisiaj nikt nie mówi o rozwodzie, że to jest krzywda dla dziecka. Oczywiście, że jest wielką krzywdą molestowanie, nie wolno zapomnieć o tym, ale nie tylko to, może jeszcze więcej i szersze pole, dlaczego na ten temat nie mówimy? Też musimy mówić. Chcąc pełnić urząd proroczy, nie pomijajmy jednego ani drugiego. Bo to jest jakieś nasze zadanie. Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga. Dzisiaj otrzymujemy z instancji międzynarodowych instrukcję, że mamy zaczynać wprowadzać dzieci w życie seksualne już w przedszkolach. To jest horrendalna rzecz, przecież trzeba pomóc dziecku i wzmocnić rodzinę, a nie iść po linii najmniejszego oporu - mówił abp Michalik.
To moja pomyłka
Słowa arcybiskupa wywołały medialną burzę. Po południu w siedzibie episkopatu zorganizowano nieplanowany wcześniej briefing, na którym arcybiskup tłumaczył swoją poranną wypowiedź.
- Przepraszam za to nieporozumienie, które z tego wynikło – wyjaśniał i tłumaczył, że nieprecyzyjne sformułowanie powstało w małym zamieszaniu przed obradami biskupów. – Po drodze spotkana grupa, myślałem o zebraniu, a tu nagle pytanie i powstało niedopowiedzenie – mówił. - Oczywiście cały kontekst był taki, że dziecko jest niewinne, że dziecko nie może być krzywdzone nie tylko przez duchownych, ale też przez własne otoczenie, przez własną rodzinę. To jest niezawinione przez dziecko, kiedy ono nie ma rodziców, nie ma miłości i niekiedy szuka tej miłości. Ma prawo do miłości czystej, pięknej, niespaczonej. Nie takiej, która zostawia bolesny ślad w jego życiu.
Zdaniem arcybiskupa Michalika szukające miłości dziecko często wpada właśnie w sidła pedofilów. - Niejednokrotnie człowiek zagubiony wykorzysta to dziecko. I to jest dramat przed którym trzeba bronić i mieć oczy szeroko otwarte – wyjaśniał. - Dziecko nie ma siły wciągać drugiego człowieka. To człowiek ten zły wciąga to dziecko w orbitę swoich niewłaściwych zainteresowań. Tak należy to zdanie przyjąć. To jest pomyłka ewidentna, za którą przepraszam i koryguję - mówił przewodniczący episkopatu.