Bilans wtorkowego ataku Izraela na Hezbollah jest miażdżący. Co najmniej 12 ofiar śmiertelnych oraz niemal 3 tys. rannych, z czego 300 osób ciężko. To członkowie Hezbollahu szyickiej organizacji militarnej i politycznej rządzącej de facto Libanem. Zginęła także dziesięcioletnia dziewczynka, która miała w ręku pager ojca.
Urządzenia te wybuchały we wtorek po południu przez niemal godzinę w różnych regionach kraju, od Bejrutu po Dolinę Bekaa, a nawet w sąsiedniej Syrii. Ranny został także ambasador Iranu w Libanie. Służące do wewnętrznej komunikacji Hezbollahu pagery wybuchały w rękach ich właścicieli, masakrując twarze i oczy, w samochodach, w domach w obecności rodzin, sklepach i na ulicach. Suma strat ludzkich Hezbollahu, ostrzeliwującego Izrael od niemal roku rakietami, jest porażająca.
Czytaj więcej
Izrael zdecydował się wysadzić w powietrze pagery, których używali bojownicy Hezbollahu, ponieważ obawiał się, że jego tajna operacja, polegająca na umieszczeniu w pagerach ładunków wybuchowych, może wyjść na jaw - informuje serwis Axios powołując się na trzy źródła w administracji USA.
Eksplodujące pagery Hezbollahu. Eksperci są zgodni: to dzieło Mosadu
Nikt nie ma złudzeń, że jest to dzieło izraelskiego wywiadu, Mosadu, który – jak informował „New York Times” - zdołał umieścić w około 5 tys. zamówionych niedawno przez Hezbollah pagerów niewielkie, ważące ok. 50 g ładunki wybuchowe. Urządzenia zostały wyprodukowane przez węgierską firmę BAC, działającą na licencji tajwańskiej kompanii Gold Apollo.