Pod Chersoniem rozpada się sojusz Serbii i Rosji

Krytykowana przez Zachód za nową umowę z Moskwą Serbia nagle odcina się od swego wschodniego sojusznika. Bo dostrzegła jego słabość w czasie bitwy o Chersoń.

Publikacja: 11.11.2022 19:00

Aleksandar Vučić i Władimir Putin

Aleksandar Vučić i Władimir Putin

Foto: PAP/EPA, MIKHAIL KLIMENTYEV / KREMLIN POOL / SPUTNIK

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 261

- Myślałem, że Rosjanie będą stawiali większy opór pod Chersoniem, najwyraźniej się pomyliłem - powiedział w czwartek wieczorem prezydent Serbii Aleksandar Vučić. Co ważniejsze wyciągnął z tego poważny wniosek: - Musimy zrozumieć, że teraz sami musimy dbać o swoją przyszłość, dbać o nią, sami o siebie musimy dbać - w militarnym znaczeniu.

Te słowa, zacytowane przez jedną z serbskich telewizji, wychwyciły z zaniepokojeniem propagandowe media rosyjskie.

Czytaj więcej

Węgry i Serbia razem przeciw Unii. Zbudują nową nitkę Przyjaźni

Zabrzmiało to bowiem tak, jakby bitwa o Chersoń miała nie tylko znaczenie dla losów wojny wytoczonej Rosji Ukrainie, o czym wspominał kilka dni wcześniej sam Vučić porównując do kluczowej dla II wojny światowej bitwy o Stalingrad, ale i miała zadecydować o przyszłości sojuszu serbsko-rosyjskiego.

A wyglądał on ostatnio bardzo dobrze. Serbia nie bacząc na to, że stara się o członkostwo w Unii Europejskiej, zawarła we wrześniu ważne porozumienie z Rosją dotyczące „konsultacji polityki zagranicznej”.

Tradycyjnie próbowała balansować między UE i Rosją, nie nakładała sankcji, ale porozumienie o konsultacjach, zawarte z krajem, który prowadzi imperialną wojnę i dopuszcza się zbrodni wojennych, przekroczyło jednak wszelkie granice.

Zachód zareagował bardzo ostro. Niemcy powiedziały wprost: - Serbia musi się zdecydować, albo chce dołączyć do Unii Europejskiej, albo tworzyć partnerstwo z Rosją.

I ta decyzja powinna zapaść szybko. Dotyczy to też przyłączenia się Serbii do sankcji wobec Moskwy za wojnę.

Władze Serbii głoszą, że ich strategicznym celem jest, by ich kraj przystąpił do UE. Jak mówił mi przed rokiem minister spraw zagranicznych Nikola Selaković, „jesteśmy wyjątkowo zainteresowani tym wielkim historycznym projektem europejskim”. „Jesteśmy częścią Europy. Zasługujemy, by być w UE tak samo jak Bułgaria czy Grecja” - dodawał.

Jednocześnie Belgrad jest niechętny drugiej wielkiej instytucji Zachodu - NATO, co w czasie wojny nabiera dodatkowego znaczenia. Selaković tak to tłumaczył „Rzeczpospolitej” w 2021 roku: „Od innych krajów regionu różnią nas doświadczenia. 22 lata temu byliśmy zaatakowani przez NATO. Rany są świeże, wspomnienia jeszcze żywe, w krótkiej perspektywie to się nie zmieni”.

Serbia jako jedyny kraj Bałkanów oficjalnie chce pozostać neutralna militarnie. Ale decyzja o konsultowanie polityki zagranicznej z prowadzącą wojnę i wrogą Zachodowi Rosją stawiała to pod znakiem zapytania. Teraz prezydent Vučić przyznał, że widząc pod Chersoniem słabość Rosji, nie chce mieć z nią w sprawie bezpieczeństwa nic wspólnego. Zasugerował, że przyjaźń z Moskwą i tak była dla Belgradu bardzo kosztowna, a teraz jeszcze się okazało, że Rosja jest skazana na porażkę i nie pomoże Serbom „zachować neutralności militarnej”.

- Myślałem, że Rosjanie będą stawiali większy opór pod Chersoniem, najwyraźniej się pomyliłem - powiedział w czwartek wieczorem prezydent Serbii Aleksandar Vučić. Co ważniejsze wyciągnął z tego poważny wniosek: - Musimy zrozumieć, że teraz sami musimy dbać o swoją przyszłość, dbać o nią, sami o siebie musimy dbać - w militarnym znaczeniu.

Te słowa, zacytowane przez jedną z serbskich telewizji, wychwyciły z zaniepokojeniem propagandowe media rosyjskie.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Front się sypie. Niespodziewana zdobycz najeźdźców
Konflikty zbrojne
Prezydent Władimir Putin zdradza plany Rosji wobec Donbasu
Konflikty zbrojne
Białoruś: Mińsk zaatakowany z terytorium Litwy. Jest reakcja litewskiej armii
Konflikty zbrojne
Mobilizacja na Ukrainie. Wojsko czeka na tych, którzy wyjechali za granicę
Konflikty zbrojne
Departament Stanu potwierdza. Rakiety dalekiego zasięgu na Ukrainie na polecenie Joe Bidena