Kijów szykuje się do braku prądu

Mieszkańcy Kijowa przygotowują się do całkowitego blackoutu. Ale nie panikują.

Publikacja: 07.11.2022 22:27

Bary i restauracje działają, podczas alarmów bombowych klienci uciekają do schronów

Bary i restauracje działają, podczas alarmów bombowych klienci uciekają do schronów

Foto: AFP

W pierwszej kolejności trzeba odłączyć od sieci wszystkie urządzenia elektryczne, by nagłe zaniki prądu nie spowodowały pożaru. Zamknąć szczelnie wszystkie okna, ocieplić drzwi wejściowe. Z całą rodziną rozmieścić się w jednym pokoju, a resztę pokoi zamknąć. Następnie dowiedzieć się, gdzie znajdują się najbliższe punkty, w których można się ogrzać, uzupełnić zbiorniki wody i naładować telefony komórkowe. To najnowsze rekomendacje ukraińskiego MSW na wypadek, gdyby prądu brakowało przez ponad 24 godziny.

Czytaj więcej

Ewakuacja Kijowa? Kliczko: Nie ma powodów do paniki

Ukraina przygotowuje się na wszystkie scenariusze, ponad 4,5 mln ludzi pozostaje bez prądu. Najtrudniejsza sytuacja jest w stolicy i obwodzie kijowskim. Prezydent Wołodymyr Zełenski sugeruje jednak, że Rosja w najbliższym czasie znów może przeprowadzić zmasowany atak rakietowy. Ponad 40 proc. infrastruktury energetycznej już uszkodzono.

Lęku już nie odczuwam

Znany psycholog prof. Wadym Wasiutyński z Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych nie wyjechał z Kijowa. Zawiózł żonę do znajomych mieszkających pod Lwowem. – Stresowała się, bardzo przeżywała. Nie mogła tu spać, tam czuje się spokojniej. Ja natomiast śpię dobrze, nie kładę się w korytarzu, tak jak nam zaleca zasada dwóch ścian (na wypadek bombardowania – red.), śpię w swoim pokoju – mówi „Rzeczpospolitej” Wasiutyński.

– Czy zdążyłem przyzwyczaić się do wojny? Lęku już nie odczuwam. Wiosną, gdy pocisk trafił w pobliski wielopiętrowy blok, chodziłem popatrzeć, jak to wygląda. W Charkowie czy Mariupolu nie trzeba takich miejsc szukać, tam wszędzie ruiny. Kijów jest dość dobrze chroniony – przekonuje. Mieszka w dzielnicy, w której jeszcze nie włączono ogrzewania centralnego, ale nie narzeka. – W pokoju jest jakieś 16–18 stopni. Zakładam sweter i nie jest źle. Na szczęście mam prąd, rzadko jest wyłączany, bo nasz blok jest chyba podłączony pod tę samą linię co resort obrony. Ale niektórzy moi znajomi narzekają, bo siedzą po 10, a nawet 12 godzin bez prądu – mówi.

To skutki niedawnych rosyjskich ostrzałów rakietowych i ataków irańskich dronów, które niszczą ukraińską infrastrukturę krytyczną. W niedzielę „The New York Times”, powołując się na wysokiej rangi kijowskiego urzędnika, poinformował, że władze miasta przygotowują się również do najgorszego scenariusza i ewakuacji 3 mln ludzi na wypadek całkowitego blackoutu. Wówczas brakłoby również wody i przestałaby działać kanalizacja.

– Po tym artykule pojawiła się pewna histeria, nawet Witalij Kliczko (mer Kijowa – red.) uspokajał w telewizji, że sytuacja jest pod kontrolą. Ale powiedział też, że jak ktoś chce i może, to lepiej wyjechać. Wszystko zależy od tego, czy dalej będą ostrzeliwać infrastrukturę krytyczną. Nie wiemy, co zrobią Rosjanie jutro, pojutrze czy za tydzień – mówi ukraiński psycholog. Twierdzi, że jeszcze wiosną na wszelki wypadek zaczął magazynować wodę na balkonie. – Odczuwa się zaciętość w ludziach, że nie damy się. Ale nie wyobrażam sobie, co byłoby w Kijowie, gdyby np. przez tydzień nie było wody, prądu i gazu. To byłaby tragedia – dodaje.

Życie akademickie i nauczanie w szkołach nad Dnieprem na dobre nie zdążyło nawet ożywić się po pandemii. Wszystko przeniosło się do świata wirtualnego. – Widać, że to mocno odbija się na poziomie nauczania uczniów i studentów – opowiada.

Szkoła przetrwania

– Znajomy podłączył pod dwa samochodowe akumulatory lodówkę, telewizor i nawet oświetlenie. My zaś zaopatrzyliśmy się z mężem w przenośną stację zasilania, która nas ratuje, jak wyłączają prąd – mówi „Rzeczpospolitej” Anna Andrijewska, kijowska dziennikarka ukraińskiej redakcji Radio Swoboda. Pochodzi z Krymu, uciekła stamtąd jeszcze w 2014 roku i od tamtej pory jest ścigana przez władze okupacyjne.

– Wielu może w sytuacji kryzysowej pojechać do rodziców w innych regionach, ja takiej możliwości nie mam. Ale mamy plan, gdybyśmy musieli wyjechać. Mam jednak nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby – dodaje. Jest optymistką i przekonuje, że współczesne technologie zrujnują plany Putina, który chce doprowadzić Ukraińców do rozpaczy. – Niektórzy mieszkańcy Kijowa zrzucają się i zaopatrują w toalety przenośne na wypadek, gdyby przestała działać kanalizacja. A wodę można nabrać ze specjalnych studzienek, których nie brakuje w Kijowie. Ogrzać się można przy otwartym piekarniku gazowym – przekonuje.

Przyznaje jednak, że dziennikarz w Kijowie zaniki prądu odczuwa podwójnie. – Jak nie ma prądu, to nie ma też internetu, bo wieże telekomunikacyjne też mają problem z zasilaniem. W ciągu już niemal dziewięciu miesięcy wojny zdążyłam się jednak zahartować – mówi.

Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie niszczyli leopardy, tak samo niszczą i będą niszczyć czołgi Abrams
Konflikty zbrojne
Jest nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy. 6 mld dolarów, w tym rakiety Patriot
Konflikty zbrojne
Kolejna zmiana w wojsku Ukrainy. Zełenski odwołał dowódcę
Konflikty zbrojne
Ukraina zniszczyła na lotnisku pod Moskwą rosyjski śmigłowiec
Konflikty zbrojne
Rosyjscy recydywiści wracają z wojny i zabijają