„Niewykluczone, że Rosja zdecydowała się nie bronić regionu (okupowanej północno wschodniej Ukrainy – red.), nie zważając na oświadczenia prezydenta Putina, że celem »specjalnej operacji« jest »wyzwolenie« obwodów donieckiego i ługańskiego” – podsumowali ostatnie działania rosyjskiej armii eksperci z amerykańskiego Institute for the Study of War.
Po raz ostatni Putin potwierdził, że cele jego wojny zmniejszyły się do terenu obwodów donieckiego i ługańskiego podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Aszchabadzie. Mniej więcej w tym samym czasie sformowany w Charkowie ukraiński batalion ochotniczy „Kraken” wraz z oddziałami 93. brygady przeprawiły się na wschodni brzeg rzeki Oskoł i wyzwoliły pozostałą część Kupiańska.
Czytaj więcej
Kijów przedstawił projekt umowy o swoich gwarancjach bezpieczeństwa, w którym nie ma miejsca dla Moskwy.
Brak osłony
Po błyskawicznej ukraińskiej ofensywie rzeka była dotychczas linią frontu. Jednak wraz przedostaniem się Ukraińców na jej wschodni brzeg przestała być osłoną dla Rosjan i bardzo możliwe, że już wkrótce zaczną się znów cofać. Wydaje się, że również w innych miejscach Ukraińcy albo sforsowali ją, albo próbowali.
Analitycy wskazują, że Kreml nie był w stanie przysłać posiłków bardzo przetrzebionym swoim oddziałom w tym rejonie. Wśród nich jest też 11. korpus z obwodu kaliningradzkiego (na co dzień pełniący obowiązki obrony wybrzeża bałtyckiego), który stracił podobno połowę swoich żołnierzy.